Menu close

Po śladach zbrodni. Prowokacja w Sokole

Jan Swół

Główna Komisja Badania Zbrodni Hitlerowskich w Polsce Instytut Pamięci Narodowej Okręgowa Komisja w Rzeszowie pod sygn. akt Kpp 5/86 pro­wa­dzi­ła śledz­two o zbrod­nie wojen­ne popeł­nio­ne w okre­sie oku­pa­cji w Dębicy. Zawiadomienie do Prokuratury Wojewódzkiej w Tarnowie, skie­ro­wał Zarząd Wojewódzki ZBOWID w maju 1985 r. Z jego tre­ści wyni­ka­ło, że w okre­sie oku­pa­cji miesz­ka­niec Dębicy, Mieczysław Bochniewicz dopu­ścił się prze­stępstw opi­sa­nych w dekre­cie z dnia 31 sierp­nia 1944 r. Wśród doku­men­tów uza­sad­nia­ją­cych podej­rze­nie popeł­nie­nie prze­stęp­stwa przez nie­go, był m.in. arty­kuł pt. „Zdrada”. Jego auto­rem był Władysław Strumski[1]. W dniu 27 paź­dzier­ni­ka 1986 r. został prze­słu­cha­ny w cha­rak­te­rze świad­ka na tę oko­licz­ność.

Kilka zdań o dekre­cie

To akt praw­ny powszech­nie obo­wią­zu­ją­ce­go wów­czas pra­wa. Tryb wyda­wa­nia dekre­tów z mocą usta­wy, okre­śla­ła usta­wa z 3 stycz­nia 1945 r.(Dz. U. R.P. z 1945, nr 1, poz. 1). Minister Sprawiedliwości w obwiesz­cze­niu z dnia 1 grud­nia 1946 roku zamie­ścił tekst jed­no­li­ty dekre­tu z dnia 31 sierp­nia 1944 r. o wymia­rze kary dla faszy­stow­sko-hitle­row­skich zbrod­nia­rzy win­nych zabójstw i znę­ca­nia się nad lud­no­ścią cywil­ną i jeń­ca­mi oraz dla zdraj­ców Narodu Polskiego (t.j. Dz. U. z 1946, nr 69, poz.377). Uchylony już dekret skła­dał się z 13 arty­ku­łów, któ­rych nie zacho­dzi potrze­ba oma­wiać. Przytoczony zosta­nie jedy­nie art. 1., gdyż ze wstęp­nych usta­leń kom­pe­tent­nych orga­nów ści­ga­nia wyni­ka­ło, że Mieczysław Bochniewicz był Polakiem, współ­pra­cu­ją­cym z Niemcami. „Art. 1. Kto, idąc na rękę wła­dzy pań­stwa nie­miec­kie­go lub z nim sprzy­mie­rzo­ne­go: 1. brał udział w doko­ny­wa­niu zabójstw osób wśród lud­no­ści cywil­nej albo osób woj­sko­wych lub jeń­ców wojen­nych, 2. przez wska­za­nie lub uję­cie dzia­łał na szko­dę osób ze wzglę­dów poli­tycz­nych, naro­do­wo­ścio­wych, wyzna­nio­wych lub raso­wych poszu­ki­wa­nych lub prze­śla­do­wa­nych przez wła­dze, pod­le­ga karze śmier­ci”. Przepis ten obej­mu­je róż­na zacho­wa­nia. W sytu­acji udo­wod­nie­nia popeł­nie­nia cho­ciaż­by jed­ne­go z nich (spraw­stwa) oso­ba taka pod­le­ga­ła karze. Przepisy dekre­tu obej­mo­wa­ły czy­ny popeł­nio­ne w cza­sie od 1 wrze­śnia 1939 r. do 9 maja 1945 r. (art.9).

 

Budynek PTG Sokół w Dębicy ok. 1913 r. Rys. Piotr Kanarek

 

Jakie zezna­nia zło­żył świa­dek?

Pytanie może budzić cie­ka­wość, zwłasz­cza u tych osób, któ­re zapo­zna­ły się z tre­ścią arty­ku­łu (Po śla­dach zbrod­ni. Zdrada).W koń­co­wej jego czę­ści, autor podzie­lił się wąt­pli­wo­ścia­mi, sta­wia­jąc nastę­pu­ją­ce pyta­nia: Na ile prze­bieg zda­rzeń i prze­żyć ich uczest­ni­ków, opi­sa­nych przez W. Strumskigo odpo­wia­da praw­dzie? Inaczej mówiąc co jest praw­dą, a co lite­rac­ką fik­cją?

W. Strumski pouczo­ny o odpo­wie­dzial­no­ści kar­nej zło­żył zezna­nia z któ­re­go wyni­ka, że od wrze­śnia 1943 r. miesz­kał w Dębicy. Należał do orga­ni­za­cji pod­ziem­nej Armia Krajowa. Jest lite­ra­tem. Z tego tytu­łu publi­ku­je arty­ku­ły obej­mu­ją­ce wyda­rze­nia w Dębicy i oko­lic z okre­su dru­giej woj­ny świa­to­wej. Na temat M. Bochniewicza bez­po­śred­nich wia­do­mo­ści nie posia­dał. Potwierdził, że jest auto­rem arty­ku­łu, któ­ry uka­zał się w lokal­nej gaze­cie pt. „Zdrada”. Informacje któ­re wyko­rzy­stał w arty­ku­le prze­ka­zał mu Adam Lazarowicza — komen­dant Obwodu Armii Krajowej na powiat Dębica. Drugim źró­dłem był Antoni Cwen — zastęp­ca komen­dan­ta. Informacje uzy­skał tak­że od innych roz­mów­ców. Jeden z nich (Tadeusz Kubica) wymie­nio­ny został z imie­nia i nazwi­ska.

Z wypo­wie­dzi A. Lazarowicza wyni­ka­ło, że „była pro­wo­ka­cja w Dębicy na sku­tek któ­rej aresz­to­wa­no uczniów szko­ły mecha­nicz­nej oraz rodzi­nę Wójcików z Małej”[2]. W jego miesz­ka­niu ukry­wał się Franciszek Wójcik, jeden z trzech synów Józefa Wójcika, któ­rzy unik­nę­li śmier­ci, dzię­ki szczę­śli­we­mu zbie­go­wi oko­licz­no­ści. W nocy 2/3 kwiet­nia 1943 r. dwóch z nich ucie­kło z domu pod­ziem­nym wyj­ściem. W. Strumski w dniu prze­słu­cha­nia, nie pamię­tał czy A. Lazarowicz prze­ka­zu­jąc mu infor­ma­cję o pro­wo­ka­cji, wymie­nił jako pro­wo­ka­to­ra M. Bochniewicza.

Z zeznań wyni­ka, że świa­dek utrzy­my­wał ści­słe kon­tak­ty z A. Cwenem. Często roz­ma­wiał z nim o zda­rze­niach z okre­su oku­pa­cji. Było to już po woj­nie. Cwen, z wła­snej ini­cja­tyw, („pra­wie przy każ­dej roz­mo­wie”), wra­cał do spra­wy Bochniewicza, mówiąc, że powi­nien ponieść odpo­wie­dzial­ność kar­ną za swój czyn. Twierdził, że M. Bochniewicz był kon­fi­den­tem. Wydał na śmierć swo­ich kole­gów oraz rodzi­nę Wójcików z Małej. Świadek nie dopy­ty­wał, z jakie­go źró­dła A. Cwen ma takie infor­ma­cje. Rozmówca nale­żał do dowódz­twa AK, któ­re posia­da­ło wła­sny wywiad. Z tego wzglę­du więk­szość kon­fi­den­tów, dzia­ła­ją­cych na tere­nie powia­tu dębic­kie­go, dowódz­twu była zna­na. Sąd orga­ni­za­cji AK wyda­wał wyro­ki na takie oso­by. W sytu­acji podej­rzeń o kola­bo­ra­cję z oku­pan­tem, spraw­dzeń doko­ny­wa­ły oso­by zaj­mu­ją­ce się wywia­dem. W spra­wie Bochniewicza było ina­czej — powie­dział świa­dek. „Bochniewicz po egze­ku­cji ubrał mun­dur Hitlerjugend i ofi­cjal­nie cho­dził w nim po uli­cach Dębicy. Był więc – jak to się wte­dy okre­śla­ło — »spa­lo­ny«- jako kon­fi­dent i wszy­scy miesz­kań­cy Dębicy wie­dzie­li o tym, że Mieczysław Bochniewicz jest kon­fi­den­tem”. Wynika z tego, że sam się ujaw­nił. Kiedy bądź w jakich oko­licz­no­ściach M. Bochniewicz opu­ścił Dębicę? Świadek wia­do­mo­ści nie posia­dał.

Wróćmy do zeznań świad­ka oraz wypo­wie­dzi osób, któ­re wymie­nił z imie­nia i nazwi­ska (A. Lazarowicz, A. Cwen, T. Kubica) oraz innych, któ­rych nazwisk już nie pamię­tał. „Wynikało w spo­sób jed­no­znacz­ny, że Bochniewicz spro­wo­ko­wał swo­ich kole­gów Adama Ciurkota, Teofila Szewczyka i innych w ten spo­sób, że powie­dział im, iż na tere­nie Domu Żołnierza znaj­du­je się broń i amu­ni­cja. Gdy ci chłop­cy poszli tam, to zosta­li aresz­to­wa­ni przez oddział SS. (…) Równocześnie aresz­to­wa­no rodzi­nę Wójcików z Małej, a wła­ści­wie aresz­to­wa­nie rodzi­ny Wójcików nastą­pi­ło w dwa dni póź­niej”. Ile osób zosta­ło aresz­to­wa­nych w następ­stwie pro­wo­ka­cji? W pro­to­ko­le na ten temat infor­ma­cji nie ma.

Wytłuszczono frag­ment zeznań nie bez powo­du. W arty­ku­le „Zdrada” świa­dek nie­co ina­czej opi­su­je prze­bieg zda­rzeń. Nie zacho­dzi w tej chwi­li potrze­ba szer­sze­go uza­sad­nia­nia powo­dów oraz nawią­zy­wa­nia do tego wąt­ku. Autor uwa­ża jed­nak za nie­zbęd­ne, zwró­ce­nie uwa­gi na ten frag­ment zeznań. W. Strumski ponad­to zeznał, że T. Kubica prze­ka­zał mu infor­ma­cję o udzia­le M. Bochniewicza w prze­słu­cha­niach „po stro­nie nie­miec­kiej” – czy­li po aresz­to­wa­niach doko­na­nych przez Niemców. T. Kubicy infor­ma­cje te miał prze­ka­zać z kolei Z. Bartkowicz, któ­ry unik­nął śmier­ci podej­mu­jąc uciecz­kę pod­czas egze­ku­cji. „Był on jedy­nym świad­kiem, że Bochniewicz brał udział w prze­słu­cha­niu aresz­to­wa­nych po stro­nie nie­miec­kiej”.

W koń­co­wej czę­ści zezna­nia, świa­dek odwo­łu­je się do swo­je­go prze­ko­na­nia opar­te­go na infor­ma­cjach osób, pod­czas prze­pro­wa­dzo­nych roz­mów. Dodaje swo­je argu­men­ty tj. oko­licz­ność, że M. Bochniewicz jako jedy­ny z gru­py uczniów szko­ły mecha­nicz­nej, z któ­ry­mi był zwią­za­ny orga­ni­za­cyj­nie – nie został aresz­to­wa­ny. Drugi to uciecz­ka M. Bochniewicza z Dębicy przed wyzwo­le­niem. Innych infor­ma­cji w zezna­niu brak. Z jakie­go źró­dła wyko­rzy­sty­wał pozo­sta­łe infor­ma­cje któ­re zna­la­zły się w jego arty­ku­le?

 

Budynek Sokoła od stro­ny połu­dnio­wej oraz część par­ku. Na pod­sta­wie fot. z 1935 r. wyk. Piotr Kanarek

 

Kryminalistyka dla laików

Kryminalistyka jako nauka ma prak­tycz­ne zasto­so­wa­nie. Mając w pamię­ci arty­kuł W. Strumskiego (Zdrada) oraz infor­ma­cje wyni­ka­ją­ce z jego zeznań, autor dopa­tru­je się kry­mi­na­li­stycz­nych błę­dów popeł­nio­nych pod­czas prze­słu­cha­nia. W opar­ciu o ana­li­zę tre­ści pro­to­ko­łu, moż­na przy­to­czyć wie­le argu­men­tów, uza­sad­nia­ją­cych tezę, że pod­czas prze­słu­cha­nia nie­zbyt efek­tyw­nie wie­dzę kry­mi­na­li­stycz­ną wyko­rzy­sta­no. „By prze­słu­cha­nie dało pozy­tyw­ne rezul­ta­ty, nale­ży odpo­wied­nio przy­go­to­wać się do prze­pro­wa­dze­nia go. Przesłuchujący winien dokład­nie zapo­znać się z mate­ria­ła­mi spra­wy oraz wszel­ki­mi oko­licz­no­ścia­mi, do któ­rych wyja­śnie­nia mają posłu­żyć zezna­nia prze­słu­chi­wa­ne­go. Przesłuchujący nie prze­pro­wa­dzi nale­ży­cie prze­słu­cha­nia, jeże­li uprzed­nio nie zapo­zna się z mate­ria­ła­mi spra­wy i nie wyja­śni cho­ciaż­by w zary­sie, o jakie oko­licz­no­ści ma pytać świad­ka (…)”[3]. Tej tre­ści wska­zów­ki tak­tycz­ne, for­mu­ło­wa­ne były od bar­dzo daw­na. Przykładowo, do poli­cjan­tów służ­by śled­czej Policji Państwowej adre­so­wa­na była wska­zów­ka. „W cza­sie docho­dzeń w spra­wie popeł­nio­nych prze­stępstw stwier­dzić nale­ży: a/ co zosta­ło popeł­nio­ne (jaki czyn z jakim skut­kiem i pod jaki prze­pis kodek­su popa­da), b/ gdzie to zosta­ło popeł­nio­ne, c/ kie­dy to zosta­ło popeł­nio­ne, d/ czem to zosta­ło popeł­nio­ne, e/ jak to zosta­ło popeł­nio­ne, f/ dla­cze­go to zosta­ło popeł­nio­ne, g/ kto to popeł­nił”[4]. Wskazania te zacho­wu­ją aktu­al­ność tak­że obec­nie.

Nie potrze­ba być poli­cjan­tem lub pro­ku­ra­to­rem, żeby wyko­rzy­stu­jąc nie­któ­re z wcze­śniej cyto­wa­nych pytań, pod­jąć pró­bę doko­na­nia wła­snych ocen, gdyż zna­my opis prze­bie­gu kra­dzie­ży bro­ni. Dostępne są zdję­cia budyn­ku dębic­kie­go Sokoła, któ­ry w okre­sie oku­pa­cji, Niemcy wyko­rzy­sty­wa­li dla celów woj­sko­wych. Zdjęcia są istot­nym uzu­peł­nie­niem infor­ma­cji, któ­re zna­my z opi­su. Zachęcam, bo war­to pod­jąć taką pró­bę oce­ny. Za nie­dłu­go podej­mie­my wspól­nie pró­bę odtwo­rze­nia prze­bie­gu kra­dzie­ży bro­ni z budyn­ku. Po niej będzie­my bogat­si o inne jesz­cze infor­ma­cje. To pozwo­li zauwa­żyć, cze­go nie uwzię­li­śmy wcze­śniej w ramach wła­snej ana­li­zy.

 

Budynek Sokoła (1939–44). Widok od stro­ny wschod­niej. Źródło: Skan archi­wum DZH

Kryminalistyka zawie­ra zasób spe­cja­li­stycz­nej wie­dzy, przy­dat­nej do wykry­wa­nia prze­stępstw bądź wykro­czeń a tak­że ich spraw­ców. To tra­dy­cyj­ne rozu­mie­nie jej przy­dat­no­ści. Jednak współ­cze­sna kry­mi­na­li­sty­ka uwa­ża­na jest za naukę kom­plek­so­wą, wyko­rzy­stu­ją­cą osią­gnię­cia nie­mal­że wszyst­kich dys­cy­plin nauko­wych. Na ich pod­sta­wie wypra­co­wu­je wła­sne, ory­gi­nal­ne meto­dy docho­dze­nia do praw­dy mate­rial­nej[5]. Dlatego wie­dza kry­mi­na­li­stycz­na sprzy­ja efek­tyw­no­ści czyn­no­ści kry­mi­na­li­stycz­nych, a tak­że pro­ce­so­wi wykryw­cze­mu[6]. Pod tym poję­ciem rozu­mie się względ­nie okre­ślo­ny, celo­wy – czy­li prze­my­śla­ny oraz dyna­micz­ny sys­tem dzia­łań orga­nów ści­ga­nia[7].

Proces taki roz­po­czy­na się, w chwi­li uze­wnętrz­nie­nia przez orga­ny ści­ga­nia reak­cji na uzy­ska­ną infor­ma­cję, leżą­cą w praw­nym jego zain­te­re­so­wa­niu[8]. W naszej sytu­acji, takim uze­wnętrz­nio­nym zacho­wa­niem było wsz­czę­cie śledz­twa przez pro­ku­ra­tu­rę, następ­nie podej­mo­wa­nie innych czyn­no­ści, sto­sow­nie do wyła­nia­ją­cych się potrzeb. Potrzeby te uwa­run­ko­wa­ne są wie­lo­ma czyn­ni­ka­mi, np. rodza­jem czyn­no­ści wyko­naw­czych, jakie musiał pod­jąć spraw­ca, żeby osią­gnąć okre­ślo­ny cel. Celem człon­ków „gru­py bojo­wej” było zdo­by­cie bro­ni – ina­czej jej kra­dzież z zamknię­te­go pomiesz­cze­nia.

Wykorzystując to co już wie­my z opi­su W. Strumskiego, logicz­ne myśle­nie oraz doświad­cze­nie życio­we, powie­dzieć może­my, o dwóch celach. Niemców, któ­rzy zapla­no­wa­li zasadz­kę oraz człon­ków „gru­py bojo­wej”, któ­rzy byli zain­te­re­so­wa­ni zdo­by­ciem bro­ni. To dwa róż­ne cele, któ­rym moż­na przy­po­rząd­ko­wać cechę wspól­ną. Cel zasad­ni­czy (aresz­to­wa­niu dzia­ła­czy pod­zie­mia w następ­stwie pro­wo­ka­cji; zdo­by­ciu bro­ni), reali­zo­wa­ny był poprzeć cele dru­go­rzęd­ne. Bez ich reali­za­cji, zamie­rzo­ny cel głów­ny, nie mógł­by dojść do skut­ku. Przy takim zało­że­niu, w gro­nie osób reali­zu­ją­cych cele cząst­ko­we, było kil­ku uczniów, któ­rzy nie byli tego świa­do­mi. To ofia­ry nie­miec­kiej pro­wo­ka­cji któ­re zosta­ły roz­strze­la­ne. W zezna­niu świa­dek wymie­nił czte­ry nazwi­ska (A. Ciurkot, T. Szewczyk, M. Bochniewicz, Z. Bartkowicz). Dwie oso­by zosta­ło roz­strze­la­ne. W stycz­niu 1985 r. w opu­bli­ko­wa­nym arty­ku­le, poja­wi­ło się aż dzie­więć nazwisk (nie licząc rodzi­ny Wójcików). Które usta­le­nia W. Strumskiego są popraw­ne i zasłu­gu­ją na wia­rę? A może inne, dotąd nie­zna­ne są praw­dzi­we?

Po tej reflek­syj­nej czę­ści, wróć­my do pro­ce­su wykryw­cze­go. W śledz­twie prze­słu­cha­no kil­ku­na­stu świad­ków. Czynności wpi­su­ją­ce się w jego prze­bieg, mają swój począ­tek oraz zakoń­cze­nie. To co jest w środ­ku, lite­ra­tu­ra kry­mi­na­li­stycz­na nazy­wa nie­kie­dy spe­cy­ficz­nym wewnętrz­nym ukła­dem tego pro­ce­su[9]. Uprośćmy spra­wę pro­ce­su do stwier­dze­nia, że w pro­ce­sie wykryw­czym, zawie­ra się to wszyst­ko, co słu­ży popraw­nej rekon­struk­cji minio­ne­go zda­rze­nia, tak by poszcze­gól­ne ele­men­ty sta­no­wi­ły logicz­ną i prze­ko­ny­wu­ją­cą całość[10]. Specjalistyczna wie­dza kry­mi­na­li­stycz­na, od dzie­się­cio­le­ci słu­ży takie­mu celo­wi.

W oce­nie prak­ty­ka

Efektywność dzia­łań orga­nów ści­ga­nia deter­mi­no­wa­na jest wie­lo­ma czyn­ni­ka­mi. Najważniejszym czyn­ni­kiem pozo­sta­je czło­wiek i jego umie­jęt­no­ści zawo­do­we oraz pre­dys­po­zy­cje. Skupmy uwa­gę na wybra­nych eta­pach prze­bie­gu pro­ce­su wykryw­cze­go. W pierw­szym eta­pie, mamy do czy­nie­nie z infor­ma­cją nie­peł­ną. Wprawdzie pro­ku­ra­tu­ra wsz­czę­ła śledz­two, lecz to dopie­ro począ­tek dro­gi, do uzy­ska­nia wyczer­pu­ją­cych infor­ma­cji, uwzględ­nia­ją­cych tzw. regu­łę sied­miu zło­tych pytań (Co?, gdzie?, kie­dy?, w jaki spo­sób?, dla­cze­go?, jaki­mi środ­ka­mi?, kto?). Ich ogól­ną przy­dat­ność wyka­za­no wcze­śniej[11]. Można zatem krót­ko nawią­zać do eta­pu dru­gie­go. W lite­ra­tu­rze przed­mio­tu i prak­ty­ce, przyj­mu­je się, że cho­dzi w nim o zgro­ma­dze­nie, jak naj­więk­szej ilo­ści, wszel­kich dostęp­nych infor­ma­cji z zakre­su przed­mio­tem nasze­go zain­te­re­so­wa­nia[12]. Z uwa­gi na ich róż­no­rod­ność (infor­ma­cje ope­ra­cyj­ne, śled­cze, z poli­cyj­nych i poza­po­li­cyj­nych baz danych, innych źró­deł) pod­da­wa­ne być muszą kry­tycz­nej ana­li­zie. Wieloaspektowa ana­li­za, sprzy­ja popraw­ne­mu wnio­sko­wa­niu. Wnioski z kolei wyko­rzy­sty­wa­ne są do budo­wa­nia hipo­tez[13]. My tak­że podej­mie­my pró­bę zwe­ry­fi­ko­wa­nia jed­nej z nich — już nie­ba­wem.

Informacje kie­run­ku­ją zawsze zain­te­re­so­wa­nie na okre­ślo­ne zda­rze­nia, względ­nie frag­men­ty wpi­su­ją­ce się w jego prze­bieg. Brak takich infor­ma­cji po stro­nie orga­nu pro­ce­so­we­go, zain­te­re­so­wa­nie takie powi­nien wyzwo­lić. To nie wyma­ga uza­sad­nia­nia, gdyż infor­ma­cja uła­twia życie czło­wie­ko­wi od zara­nia dzie­jów. Analiza pro­to­ko­łu prze­słu­cha­nia W. Strumskiego pod tym kątem, pozwa­la zauwa­żyć, brak pytań skie­ro­wa­nych do świad­ka. Brakuje cho­ciaż­by oświad­cze­nia się świad­ka, z jakie­go źró­dła czer­pał infor­ma­cje, któ­re wyko­rzy­stał do opi­su sytu­acji zwią­za­nej z uciecz­ką Z. Bartkowicza z tere­nu cmen­ta­rza pod­czas egze­ku­cji. Kwestia ta ana­li­zo­wa­na będzie, w jed­nym z następ­nych arty­ku­łów, nawią­zu­ją­cych do wyda­rzeń w Dębicy oraz malow­ni­czo poło­żo­nej wsi Mała w roku 1943.

Z wła­snych doświad­czeń popar­tych wyni­ka­mi badań wyni­ka, że czę­sto popeł­nia­nym błę­dem, jest (było) przed­wcze­sne pomi­ja­nie szcząt­ko­wych infor­ma­cji, bądź zacho­waw­cze posta­wy wobec ich bra­ku. Prawidłowo prze­bie­ga­ją­cy pro­ces wykryw­czy takie sytu­acje prze­wi­du­je. Rozwiązaniem jest m.in. two­rze­nie wer­sji kry­mi­na­li­stycz­nych cząst­ko­wych i ogól­nych[14]. Przedmiotem takich wer­sji mogą być:

  • cha­rak­ter przed­mio­to­wy zda­rze­nia mogą­ce­go oka­zać się prze­stęp­stwem,
  • przy­czy­ny tego zda­rze­nia,
  • prze­bieg zda­rze­nia w cza­sie i prze­strze­ni,
  • spo­dzie­wa­ne skut­ki zda­rze­nia,
  • moty­wy i cel dzia­ła­nia spraw­cy,
  • spo­sób powsta­nia stwier­dzo­nych śla­dów (względ­nie przy­czy­na ich bra­ku – JS),
  • ewen­tu­al­ne ist­nie­nie innych śla­dów (względ­nie innych źró­deł infor­ma­cji- JS),
  • spo­sób dzia­ła­nia spraw­cy i jego póź­niej­sze zacho­wa­nie,
  • oso­ba spraw­cy (spraw­ców),
  • for­ma i sto­pień winy[15].

Wynika z powyż­sze­go przy­bli­że­nia, że „we wszyst­kich postę­po­wa­niach, w któ­rych ist­nie­je potrze­ba usta­la­nia sta­nu fak­tycz­ne­go zaist­nia­łe­go w prze­szło­ści, docho­dzi do two­rze­nia przez wła­ści­wy organ wyobra­żeń czy warian­tów zda­rze­nia na pod­sta­wie infor­ma­cji dostar­cza­nych w prze­wi­dzia­nej pra­wem for­mie”[16].

Problematyce wer­sji poświę­co­no sto­sun­ko­wo dużo miej­sca nie bez powo­du. Praktycy zaj­mu­ją­cy się ści­ga­niem spraw­ców czy­nów zabro­nio­nych przez pra­wo, od bar­dzo daw­na budo­wa­li wer­sje pozy­tyw­ne i nega­tyw­ne. Kilka infor­ma­cji na ten temat, oraz o wer­sji nie­praw­do­po­dob­nej przed zakoń­cze­niem ich przy­bli­ża­nia. O wer­sji pozy­tyw­nej mówi­my wów­czas, kie­dy zakła­da­my, że tak a tak było (jest). Przyjmując wer­sję nega­tyw­ną, zakła­da­my, że pew­na oko­licz­ność nie zaist­nia­ła. Taką wer­sję będzie­my badać razem, już za chwi­lę.

Pojęcie wer­sji nie­praw­do­po­dob­nej do lite­ra­tu­ry kry­mi­na­li­stycz­nej tra­fi­ło za spra­wą badań prof. Kazimiery Juszki[17]. Trafnie autor­ka zauwa­ży­ła, że już na wstęp­nym eta­pie czyn­no­ści, nale­ży prze­ja­wiać tro­skę, aby zacho­wać zasa­dę ich wie­lo­ści[18]. Odkrywczym moż­na nazwać zapa­try­wa­nie, że nie­ko­niecz­nie wer­sje muszą być zasad­ne, w świe­tle mate­ria­łów, któ­ry­mi dys­po­nu­je orga­nu ści­ga­nia. W bada­niach zda­rzeń histo­rycz­nych, przy­ję­cie alter­na­tyw­ne­go zało­że­nia, że mogło być ina­czej (hipo­te­zy nie­praw­do­po­dob­nej), pozwa­la dotrzeć do nowych, nie­zna­nych źró­deł infor­ma­cji. Przykładem mogą być usta­le­nia zwią­za­ne z histo­rią ist­nie­ją­ce­go w latach 1894–1950 w Dębicy Polskiego Towarzystwa Gimnastycznego „Sokół”[19]. Kolejny przy­kład znaj­dzie­my w tym arty­ku­le.

 

Kradzież bro­ni pod lupą kry­mi­na­li­sty­ka

Jesteśmy w począt­ko­wej fazie ana­li­zo­wa­nia oko­licz­no­ści śmier­ci rodzi­ny Wójcików oraz uczniów dębic­kich szkół. Przed nami dłu­ga i nie­ła­twe zada­nie. Od tam­tych wyda­rzeń minę­ło ponad osiem­dzie­siąt dwa lata. Bądźmy jed­nak dobrej myśli. Hipoteza nie­praw­do­po­dob­na[20] z roku 2022, już przy­nio­sła korzy­ści. Ciągle jest aktu­al­na. Celem roz­wa­żań w tej czę­ści, będzie pró­ba hip­no­tycz­ne­go odtwo­rze­nia kra­dzie­ży, uwzględ­nia­jąc czyn­no­ści przy­go­to­waw­cze, poprze­dza­ją­ce tę kra­dzież.

Punktem wyj­ścia do przed­mio­to­wej ana­li­zy jest zało­że­nie, że M. Bochniewicz współ­pra­co­wał z hitle­row­ski­mi wła­dza­mi oku­pa­cyj­ny­mi. W 1943 r. miał wów­czas 17–18 lat. W książ­ce poświę­co­nej dzia­łal­no­ści służb nie­miec­kich na tere­nach oku­po­wa­nych, Andrzej Zasieczny pisze, że agen­tów nie­miec­kich służb bez­pie­czeń­stwa, moż­na podzie­lić na trzy głów­nie gru­py: agen­tów sta­łych, agen­tów zawo­do­wych oraz agen­tów oka­zjo­nal­nych. Agenci oka­zjo­nal­ni dzia­ła­li głow­nie na wsiach i w mniej­szych mia­stecz­kach[21].

M. Bochniewicza autor przy­po­rząd­ko­wał do agen­tów oka­zjo­nal­nych. Tacy agen­ci wyko­ny­wa­li zawo­dy wyma­ga­ją­ce sta­łych kon­tak­tów z wła­dza­mi oku­pa­cyj­ny­mi. Z nie­wia­do­mych nam powo­dów, w infor­ma­cjach któ­ry­mi podzie­lił się W. Strumski, nie wyni­ka że Bochniewicz pra­co­wał jako kel­ner w restau­ra­cji, miesz­czą­cej się w Soldatenheimie (dalej w Sokole)[22]. Przeznaczenie budyn­ku, pro­wa­dzi do kolej­ne­go wnio­sku, że były w nim poko­je z któ­rych korzy­sta­li podróż­ni, zapew­ne tak­że kuch­nia i zaple­cze kuchen­ne, pomiesz­cze­nia gospo­dar­cze i maga­zy­no­we oraz per­so­nel obsłu­gu­ją­cy gości. W. Strumski napi­sał w arty­ku­le (Zdrada), że „Teren był im dosko­na­le zna­ny. Rozkład budyn­ku nie miał tajem­nic”. Mógł więc Bochniewicz taką infor­ma­cję posia­dać. Przypuszczenie ma swo­je uza­sad­nie­nie w tym, że przed­sta­wio­ny jest jako ten, któ­ry dys­po­nu­je infor­ma­cją, któ­rym oknem nale­ży wejść do środ­ka.

Rozważmy inne zało­że­nie. Bochniewicz nie pra­cu­je w Sokole. Opracowanie plan pro­wo­ka­cji przez Niemców z wyko­rzy­sta­niem oso­by Bochniewicza, zna­czą­co się skom­pli­ku­je. Nie będzie­my podej­mo­wać pró­by opra­co­wa­nia jego zało­żeń. Pozostańmy przy tym ogól­nym stwier­dze­niu. Wówczas jed­no z pierw­szych nasu­wa­ją­cych się pytań ze stro­ny rówie­śni­ków, praw­do­po­dob­nie ukie­run­ko­wa­ne by zosta­ło na pró­bę usta­le­nia, skąd posia­da infor­ma­cje o bro­ni?; miej­scu jej prze­cho­wy­wa­nia?; spo­so­bie zabez­pie­cze­nia itp. Żeby unik­nąć kie­ro­wa­nia podej­rzeń na swo­je­go agen­ta przez oto­cze­nie (jego rówie­śni­ków), oso­ba opra­co­wu­ją­ca taki plan, oko­licz­ność taką musia­ła uwzględ­niać. Budowane tzw. legen­dy dla agen­ta jest skom­pli­ko­wa­nym przed­się­wzię­ciem. Zwrócona zosta­ła na to uwa­ga dla­te­go, że oso­by podej­rza­ne o współ­pra­cę z oku­pan­tem były boj­ko­to­wa­ne przez lokal­ną spo­łecz­ność. Izolacja obej­mo­wa­ła całą rodzi­nę danej oso­by[23].

Z arty­ku­łu W. Strumskiego, nie wyni­ka żeby Bochniewicz był izo­lo­wa­ny. Wręcz prze­ciw­nie, akcep­to­wa­ny przez gru­pę rówie­śni­czą. Członkiem tej mło­dzie­żo­wej gru­py bojo­wej (jak okre­ślił ją W. Strumski), był m.in. Bochniewicz. Kolegom w utrzy­my­wa­niu przy­ja­znych rela­cji z nim, nie prze­szka­dza­ło, że część domu Bochniewiczów zaj­mo­wa­ła nie­miec­ka rodzi­na. Rodzice nato­miast pro­wa­dzi­li w tym okre­sie kiosk, sprze­da­jąc w nim m.in. papie­ro­sy oraz tytoń[24]. Z powo­du tych infor­ma­cji, pisa­nie sce­na­riu­szy na temat nie­miec­kiej pro­wo­ka­cji, odłóż­my do cza­su zgro­ma­dze­nia innych jesz­cze infor­ma­cji. Są ku temu inne prze­słan­ki tak­że. Nawiązywanie do nich obec­nie pogłę­bia­ło­by szum infor­ma­cyj­ny wokół tych wyda­rzeń.

Plan kra­dzie­ży

Kradzież bro­ni w spe­cy­ficz­nym miej­scu oraz rygo­rach poli­ty­ki kry­mi­nal­nej pro­wa­dzo­nej przez wła­dze oku­pan­ta, nie moż­ne­mu ana­li­zo­wać wąsko, tzn. sku­pia­jąc uwa­gę tyl­ko na sta­dium reali­za­cji zamia­ru, czy­li spo­so­bu wej­ścia do pomiesz­cze­nia. Analizując hipo­te­tycz­nie plan, opra­co­wa­ny przez człon­ków „gru­py bojo­wej”, bądź kogoś inne­go (przy uwzględ­nie­niu, że zasadz­ka była czę­ścią pla­nu nie­miec­kiej pro­wo­ka­cji), musi­my brać pod uwa­gę wszyst­kie oko­licz­no­ści, tzn. od zro­dze­nia się zamia­ru kra­dzie­ży bro­ni w Sokole, koń­cząc na czyn­no­ściach, któ­re reali­zu­ją zało­żo­ny cel oraz zapew­nia­ją bez­kar­no­ści.

W tych ogól­nie okre­ślo­nych ramach, podej­mij­my pró­bę rekon­struk­cji takie­go pla­nu. Uwzględnienie moty­wa­cji w aspek­tach psy­chicz­nych (pra­gnie­nie posia­da­nia bro­ni, chęć zapew­nie­nia sobie poczu­cia bez­pie­czeń­stwa, instynkt samo­za­cho­waw­czy), a tak­że czyn­no­ści któ­re nale­ży pod­jąć, żeby ogra­ni­czyć ryzy­ko dekon­spi­ra­cji przy­go­to­wań oraz obni­żyć sto­pień ryzy­ka, przy dzia­ła­niach ukie­run­ko­wa­nych na zdo­by­cie bro­ni – jest koniecz­ne.

„Dla mło­dzie­ży dora­sta­ją­cej w cza­sie woj­ny i oku­pa­cji broń była cen­niej­sza od zło­ta, droż­sza nie­mal od życia. Bez niej czu­li się niczym, z nią dopie­ro żoł­nie­rza­mi Polski Walczącej”- napi­sał W. Strumski. Przytoczony cytat człon­ka pod­ziem­nej orga­ni­za­cji AK, daje wyobra­że­nie o stop­niu zde­ter­mi­no­wa­nia człon­ków gru­py bojo­wej. Zakładając, że M. Bochniewicz pra­co­wał jako kel­ner, nie musiał dłu­go prze­ko­ny­wać kole­gów, że „bez­piecz­na” kra­dzież jest moż­li­wa. Jakimi argu­men­ta­mi roz­wiał ew. oba­wy, może­my jedy­nie przy­pusz­czać. Efekt był pozy­tyw­ny w tym zna­cze­niu, że A. Ciurkot i T. Tarnawski (w zezna­niu, T. Szewczyk) doszli do prze­ko­na­nia, iż wypra­wa po broń zakoń­czy się suk­ce­sem. W jakim cza­sie, oko­licz­no­ściach oraz na pod­sta­wie jakich argu­men­tów „pro­wo­ka­to­ra” zamiar został pod­ję­ty — nie wie­my. Być może już pod­czas dys­ku­sji, poja­wił się wstęp­nie naszki­co­wa­ny zarys takie­go pla­nu.

Powzięcie zamia­ru kie­run­ku­je dzia­ła­nia na okre­ślo­ny cel. Planowanie objąć musia­ło aspek­ty tak­tycz­ne i tech­nicz­ne prze­stęp­stwa (tutaj kra­dzie­ży bro­ni)[25]. Podkreślono już spe­cy­fi­kę miej­sca, mając na uwa­dze umiej­sco­wie­nie budyn­ku w tere­nie oraz jego prze­zna­cze­nie. Plan musiał uwzględ­niać te dwie kwe­stie. My tak­że podej­mij­my pró­bę zro­zu­mie­nia, jakie pro­ble­my z tym zwią­za­ne musia­ły zostać roz­wią­za­ne. Nie będzie to pro­ste, będzie to wyma­ga­ło wysił­ku inte­lek­tu­al­ne­go. Nie moż­na wyklu­czyć, że popeł­nio­ne zosta­ną błę­dy we wnio­sko­wa­niu. Jeżeli jed­nak podej­mie­my taką pró­bę, może­my wzbo­ga­cić nasz zasób infor­ma­cji. Zobaczyć pro­ble­my w szer­szej opty­ce.

Właśnie w tym celu, autor pod­jął pró­bę odtwo­rze­nia sytu­acji w tere­nie w okre­sie oku­pa­cji[26]. W opar­ciu szki­ce oraz zdję­cia, nasz zasób wie­dzy o uwa­run­ko­wa­niach tere­no­wych, wzbo­ga­cił się o infor­ma­cje, któ­rych w arty­ku­le W. Strumskiego nie było. Nie jest to oczy­wi­ście zarzut, gdyż – jak się wyda­je – istot­ne dla nas infor­ma­cje, nie mia­ły zna­cze­nia dla auto­ra tek­stu. Nowe infor­ma­cje pomoc­ne mogą się oka­zać przy naszych roz­wa­ża­niach. Nie moż­na wyklu­czyć, że w nie­da­le­kiej przy­szło­ści tak­że uła­twią pro­ces docho­dze­nia do praw­dy. Ciągle musi­my mieć na uwa­dze wer­sję nega­tyw­ną, o któ­rej była mowa wcze­śniej, czy­li że okre­ślo­na sytu­acja bądź zda­rze­nia nie zaist­nia­ły.

Do uwa­run­ko­wań tere­no­wych musi­my powró­cić, mając tak­że na uwa­dze wzglę­dy tak­tycz­ne kra­dzie­ży. Chodzi o ogól­ną orien­ta­cję, na jakie prze­szko­dy (trud­no­ści) mogły natra­fić oso­by uda­ją­ce się kry­tycz­nej nocy, pod budy­nek Sokoła. Była noc i obo­wią­zy­wa­ła godzi­na poli­cyj­na. To już wie­my. Nie wie­my np. czy pose­sje znaj­du­ją­ce się w bez­po­śred­nim sąsiedz­twie Sokoła były ogro­dzo­ne. Przeszkodą mogły oka­zać się psy pil­nu­ją­ce obej­ścia. Ich szcze­ka­nie sta­no­wić mogło zagro­że­nie dla pod­cho­dzą­cych pod budy­nek męż­czyzn. Nie jeste­śmy w sta­nie tej luki infor­ma­cyj­nej uzu­peł­nić na zado­wa­la­ją­cym pozio­mie. Roboczy szkic, odtwa­rza­ją­cy stan zabu­do­wy w inte­re­su­ją­cym nas okre­sie, zawie­ra część z tych przy­dat­nych infor­ma­cji. W zabu­do­wa­niach gra­ni­czą­cych bez­po­śred­nio z tere­nem Sokoła miesz­kał funk­cjo­na­riusz Policji Państwowej[27].

 

Szkic poglą­do­wo-sytu­acyj­ny odtwo­rzo­ny na pod­sta­wie infor­ma­cji auto­ra oraz doku­men­ta­cji Starostwa Powiatowego w Dębicy (GK.I.6642.I.174.2021. Wyk. Mateusz Jędrusiak

Kradzież, a wła­ści­wie nie­uda­na jej pró­ba, mia­ła miej­sce. Zdarzenie to pro­wa­dzi do wnio­sku, że prze­szko­dy tere­no­we nie two­rzy­ły sta­nu zagro­że­nia. Można posta­wić wnio­sek idą­cy dalej, że była to sprzy­ja­ją­ca oko­licz­ność do skry­te­go podej­ścia pod zachod­nią stro­nę budyn­ku. Od stro­ny wschod­niej była uli­ca Wilusza (obec­nie Bojanowskiego). Po połu­dnio­wej jego stro­nie znaj­do­wał się park. W fazie reali­za­cji kra­dzie­ży, uli­cą prze­miesz­czał się nie­miec­ki patrol. Mimo tego, z zamia­ru zdo­by­cia bro­ni nie zre­zy­gno­wa­li. W tych oko­licz­no­ściach moż­na powie­dzieć, że prze­ko­na­nie o dosko­na­ło­ści przy­ję­te­go pla­nu, było na takim pozio­mie, że wcię­ło górę na zdro­wo­roz­sąd­ko­wym myśle­niem. W obiek­cie prze­by­wał per­so­nel, podróż­ni, w sali żoł­nier­skiej byli kon­su­men­ci (Strumski – Zdrada).

Taktyczne i tech­nicz­ne aspek­ty kra­dzie­ży

Teraz zaj­mie­my się zagad­nie­nia­mi tak­tycz­no-tech­nicz­ny­mi. Zdjęcia budyn­ku zawie­ra­ją przy­dat­ne dla roz­wa­żań infor­ma­cje. Rozmieszczenie drzwi, okien, widok scho­dów, to dowód że budy­nek był dwu­kon­dy­gna­cyj­ny. Z powo­dów nam nie­zna­nych, wej­ście z par­te­ru do pomiesz­cze­nia, w któ­rym znaj­do­wa­ła się sza­fa z bro­nią, nie było moż­li­we. Uznano więc, że bez­piecz­nym i sku­tecz­nym roz­wią­za­niem będzie, wej­ście do pomiesz­cze­nia przez okno. Nie poprzez wyła­ma­nie kwa­te­ry okna, względ­nie wybi­cie szy­by, lecz jego otwar­cie. Okien było czte­ry. Dwa duże i dwa małe.

 

Rok 1934. Półkolonia w budyn­ku dębic­kie­go Sokoła. Widok zachod­niej stro­ny budyn­ku. Fot. dzię­ki uprzej­mo­ści Zb. Szurka.

Plan musiał uwzględ­niać moż­li­wość otwar­cia okna przed kra­dzie­żą. Było to moż­li­we jedy­nie od wewnątrz. Skoro przy­ję­te zosta­ło zało­że­nie, że M. Bochniewicz pra­co­wał jako kel­ner, z uchy­le­niem (otwar­ciem) okna nie było pro­ble­mu. Jeżeli uwzględ­ni­my ponad­to, że współ­uczest­ni­czył w pla­nie nie­miec­kiej pro­wo­ka­cji (jako agent, kon­fi­dent), moż­na mówić, że nie zacho­dzi­ła oba­wa przy­pad­ko­we­go jego zamknię­cia. W innych oko­licz­no­ściach, nie­do­mknię­te okno mógł zauwa­żyć ktoś, kto po jego uchy­le­niu, wszedł do tego pomiesz­cze­nia. Pora roku takim spo­strze­że­niom sprzy­ja­ła.

 

Dębica (1.05.2025).Okno skrzyn­ko­we w nie­za­miesz­ka­łym budyn­ku z począt­ku XX wie­ku. Fot. auto­ra

Pozostańmy na chwi­lę jesz­cze przy pro­ble­ma­ty­ce okna (okien). Na zdję­ciach widać, że są to okna skrzyn­ko­we, sto­so­wa­ne w budow­nic­twie w inte­re­su­ją­cym nas okre­sie. W ramie okien­nej (oścież­ni­cy) zamon­to­wa­na była ta część zawia­sów, na któ­rych wisia­ły skrzy­dła okien. Widocznie na zdję­ciu okno, nie jest tym, któ­re było kie­dyś wmon­to­wa­ne w zachod­nią ścia­nę budyn­ku Sokoła. Pochodzi z budyn­ku wznie­sio­ne­go na począt­ku XX wie­ku. Jego kon­struk­cja spra­wia, że skrzy­dła zewnętrz­ne otwie­ra się na zewnątrz, skrzy­dło wewnę­trze do wewnątrz pomiesz­cze­nia. Element zamy­ka­ją­cy (otwie­ra­ją­cy) nie­usta­lo­ne­go typu, umiesz­czo­ny był zawsze od wewnątrz. Wiemy z opi­su W. Strumskiego, że „Perełka” (M. Bochniewicz) z otwar­ciem okna nie miał trud­no­ści. Wniosek stąd wypły­wa jed­no­znacz­ny, że okno nie było zamknię­te.

W oce­nie auto­ra, któ­ry wcie­lił się w rolę prze­wod­ni­ka po róż­nych zagad­nie­niach wie­dzy kry­mi­na­li­stycz­nej, poważ­ne wąt­pli­wo­ści nasu­wa­ją się, kie­dy pod­da­my ana­li­zie usta­le­nia (infor­ma­cje) W. Strumskiego. Chodzi o tech­ni­kę wej­ścia do pomiesz­cze­nia na pię­trze aż trzech osób! Nie prze­są­dzam, czy ktoś uzna wąt­pli­wo­ści te za uza­sad­nio­ne. W zna­nych auto­ro­wi źró­dłach[23], nikt na tę nie­lo­gicz­ność opi­su, nie zwró­cił uwa­gi. Na czym pole­ga? Uzasadnienie autor zacznie od przy­to­cze­nia cyta­tu: „Ciurkot i Tarnawski pod­sa­dzi­li (?-JS) [Perełkę] i ten dosłow­nie w mgnie­niu oka upo­rał się z wej­ściem [upo­rał się z oknem]. Wchodzą jeden po ple­cach dru­gie­go. Po małej chwi­li wszy­scy są w środ­ku. Ubezpieczenia nie wysta­wi­li, bo mogło­by zwró­cić uwa­gę jakie­goś przy­god­ne­go Niemca [przy­god­ne­go szwa­ba]”[28]. Teraz zachę­cam do kry­tycz­nej ana­li­zy tego co zosta­nie napi­sa­ne.

 Z zamiesz­czo­nych zdjęć wyni­ka, że wnę­ki okien­ne na pię­trze, bio­rą swój począ­tek na wyso­ko­ści ok. 2,5 m od pod­ło­ża. Nie niżej. Z cze­go to wyni­ka? Z doko­na­ne­go porów­na­nia syl­we­tek osób znaj­du­ją­cych się przy ścia­nie budyn­ku oraz licz­by stop­ni scho­dów, pro­wa­dzą­cych do drzwi wej­ścio­wych na pię­trze. Dla osób przy­ję­to wzrost ok. 175/180 cm. Stopni scho­dów jest co naj­mniej 13. Do ana­li­zy porów­naw­czej autor przy­jął, że mają co naj­mniej 19 cm każ­dy (13x19=247 cm). Rzeczywista ich wyso­kość mogła wyno­sić nawet 22 cm. Wówczas dol­na część okna była­by na wyso­ko­ści ok. 2,8 m. Zdjęcia nie pozwa­la­ją oce­nić, czy scho­dy wyko­na­ne zosta­ły z goto­wych ele­men­tów, czy były beto­no­we (wyle­wa­ne). Dla skrzy­dła drzwi wej­ścio­wych na par­te­rze, autor przy­jął sza­cun­ko­wą wyso­kość 180 cm. Jest to zani­żo­na wyso­kość, bio­rąc pod uwa­gę pro­por­cje (sze­ro­kość drzwi do ich wyso­ko­ści). Wielkość okien świad­czyć może o kuba­tu­rze pomiesz­cze­nia oraz ich prze­zna­cze­niu. Po przy­bli­że­niu spo­so­bu usta­le­nia para­me­trów, czas na kon­klu­zję.

Trzem uczest­ni­kom akcji, pod­czas któ­rej mie­li zdo­być upra­gnio­ną broń, autor przy­po­rząd­ko­wał wzrost 180/190 cm. Nawet przy niż­szym wzro­ście (165 cm), wej­ście przez okno do pomiesz­cze­nia przez dwóch z nich, nie było pro­ble­mem. W jaki spo­sób w pomiesz­cze­niu zna­lazł się trze­ci? Na to pyta­nie brak jest odpo­wie­dzi. Czy przy pomo­cy współ­to­wa­rzy­szy było to moż­li­we? Teoretycznie tak. W ana­li­zie (na tak) nale­ży brać pod uwa­gę nie­lo­gicz­ność postę­po­wa­nia. Autor dopa­tru­je się jej w tym, że do zabra­nia bro­ni z sza­fy (skryt­ki), wystar­czył jedy­nie z nich („Perełka”). Mógł sam poda­wać broń oso­bom znaj­du­ją­cym się na zewnątrz. Za warian­tem kra­dzie­ży z dwo­ma oso­ba­mi w środ­ku, prze­ma­wia czas i spraw­ność prze­pro­wa­dze­nia kra­dzie­ży. „Perełka” wycią­ga broń z sza­fy i prze­ka­zu­je kole­dze, on z kolei przez okno, poda­je kole­dze prze­by­wa­ją­ce­mu na zewnątrz. Czas kra­dzie­ży (prze­by­wa­nia w miej­scu zagro­żo­nym) skra­ca się. Po co ten trze­ci w środ­ku? Nie podej­rze­wam u osób w wie­ku 17–18 lat brak wyobraź­ni w takim stop­niu, jakim przy­pi­sa­no im, prze­ka­zu­jąc infor­ma­cje W. Strumskiemu. Jedynym logicz­nym uza­sad­nie­niem takie­go wej­ścia trzech osób, może być zało­że­nie, że budy­nek opusz­czą inną dro­gą niż weszli, np. drzwia­mi.

 

Zachodnia ścia­na budyn­ku „Sokół” (1934–1939). Ze zbio­rów Muzeum Regionalnego w Dębicy

Uwaga nasza skon­cen­tro­wa­na zosta­ła na wej­ściu do pomiesz­cza­na. Plan kra­dzie­ży z pew­no­ścią nie zakła­dał takie­go sce­na­riu­sza, że zosta­ną zatrzy­ma­ni. Jeżeli ktoś z czy­ta­ją­cych zało­żył, że trze­ci z nich został wycią­gnię­ty na pię­tro (co wyma­ga­ło wysił­ku i cza­su), to sytu­ację nale­ży odwró­cić. Wyjście było bar­dziej utrud­nio­ne, ani­że­li wej­ście.

Czas na wąt­pli­wo­ści

Wybitny praw­nik, kry­mi­na­li­styk i nauczy­ciel aka­de­mic­ki prof. zw dr hab. Tadeusz Hanausek powie­dział kie­dyś (1996): „Podnoszenie wąt­pli­wo­ści jest źró­dłem pozna­nia. To, że nie zauwa­ża­my pew­nych zja­wisk, abso­lut­nie nie musi ozna­czać, że zja­wi­ska te nie wystę­pu­ją”. To filo­zo­ficz­ne zapa­try­wa­nie, nie tra­ci na aktu­al­no­ści tak­że przy ana­li­zie zda­rzeń, sprzed ponad osiem­dzie­się­ciu lat.

Wątpliwości nie obej­mu­ją fak­tu zbrod­ni, do któ­rej autor powró­cił po latach, lecz oko­licz­no­ści im towa­rzy­szą­cych, skut­ków i ich następstw oraz osób mają­cych z tą zbrod­nią zwią­zek. Jedna poważ­na wąt­pli­wość, zawar­ta jest w kon­klu­zji. Autor skład­nia się ku tezie, że opis kra­dzie­ży, łącz­nie z zatrzy­ma­niem na gorą­cym uczyn­ku spraw­ców, to lite­rac­ka fik­cja.

Inna wąt­pli­wość zawie­ra się w pyta­niu: Czy plan nie­miec­kiej pro­wo­ka­cji, prze­wi­dy­wał (mógł prze­wi­dy­wać) zatrzy­ma­nie spraw­ców na gorą­cym uczyn­ku? Od takich roz­wa­żań zacznie się kolej­na część, naszej wędrów­ki po śla­dach zbrod­ni.

 

[1] Zob. J. Swół, Po śla­dach zbrod­ni. Zdrada, https://zeszytydebickie.pl/2025/04/10/po-sladach-zbrodni-zdrada/, 27.04.2025.

[2] Cytat z pro­to­ko­łu prze­słu­cha­nia W. Strumskiego w dniu 27.10.1986 r., sygn. akt Kpp 5/86. Dokumenty z IPN Rzeszów. Dalsze cyto­wa­ne frag­men­ty tak­że pocho­dzić będą z tego same­go źró­dła.

[3] B. Lewenberg, L. Schaff, Kryminalistyka na pod­sta­wie B.M. Szawera, A.I. Winberga, KGMO, Warszawa 1949, s.302.

[4] Skrypt do użyt­ku wewnętrz­ne­go Normalnej Szkoły Fachowej dla poste­run­ko­wych w Mostach Wielkich, cz. Służba śled­cza, s. 1, kse­ro w posia­da­niu auto­ra.

[5] E. Gruza, M. Goc, J. Moszczyński, Kryminalistyka czy­li o współ­cze­snych meto­dach dowo­dze­nia prze­stępstw, Wolters Kluwer, Warszawa 2020, s. 24.

[6] Proces wykryw­czy obej­mu­je oso­by i zda­rze­nia. Przedmiotem wykry­wa­nia są tak­że skut­ki okre­ślo­nych zda­rzeń, miej­sca lub rze­czy mają­ce zwią­zek ze zda­rze­niem lub oso­ba­mi, związ­ki zacho­dzą­ce mię­dzy okre­ślo­ny­mi zda­rze­nia­mi lub oso­ba­mi albo odwrot­nie.

[7] Graficzny sche­mat pro­ce­su wykryw­cze­go wraz z opi­sem, zob. T. Hanausek, Zarys kry­mi­na­li­stycz­nej teo­rii wykry­wa­nia, cz.2, Warszawa 1987, s. 108–127

[8] J. Swół, Policja-bez­pie­czeń­stwo- poli­ty­ka – pro­pa­gan­da. Kilka odnie­sień do mier­ni­ków efek­tyw­no­ści poli­cyj­nych dzia­łań, [w:] Praktyka wal­ki infor­ma­cyj­nej. Wprowadzenie do pro­ble­ma­ty­ki, red. K. Kraj, J. Sikorski, A. Skwarski, Ak. im. Jakuba z Paradyża, Gorzów Wielkopolski, 2023, s. 231.

[9] S. Kozdrowski, Kryminalistyka. Wybrane zagad­nie­nia, NWSP, Białystok, 2015, s. 38.

[10] B. Hołyst, Kryminalistyka, PWN Warszawa 1975, s.171

[11] J. Swół, Po śla­dach zbrod­ni. Z Dębicy do Małej koło Ropczyc, https://zeszytydebickie.pl/2025/03/27/po-sladach-zbrodni-z-debicy-do-malej-kolo-ropczyc/, 28.04.2025.

[12] S. Kozdrowski, Kryminalistyka…, wyd. cyt., s. 39.

[13] Analiza infor­ma­cji w służ­bach poli­cyj­nych i spe­cjal­nych, red. J. Konieczny, Wyd. C.H. Beck, Warszawa 2012, s.145,

[14] Wersje kry­mi­na­li­stycz­ne (ope­ra­cyj­ne, śled­cze, jurys­dyk­cyj­ne) są to alter­na­tyw­ne hipo­te­zy, opar­te na posia­da­nych mate­ria­łach spra­wy. Są to czę­ścio­wo uza­sad­nio­ne, alter­na­tyw­ne domnie­ma­nia na temat zda­rze­nia, jego przy­czyn i następstw, wyma­ga­ją­ce zwe­ry­fi­ko­wa­nia. Zob. M. Kulicki, Kryminalistyka. Zagadnienia wybra­ne, UMK, Toruń 1988, s. 86.

[15] Tamże, s. 87.

[16] P. Girdwoyn, Wersje kry­mi­na­li­stycz­ne. O wykry­wa­niu prze­stępstw, Wyd. Praw. PWN, Warszawa 2001, s. 48.

[17] K. Juszka, Wersja nie­praw­do­po­dob­na,[w:] Nauka wobec prze­stęp­czo­ści. Księga ku czci Profesora Tadeusz Hnauska, red. J. Błachut, M. Szewczyk, J. Wójcikiewicz, Wyd. IES, Kraków 2001.

[18] K. Juszka, Wersja kry­mi­na­li­stycz­na, Kantor Wyd. Zakamycze, Kraków 1997, s.66.

[19] J. Swół, Sokolim szla­kiem, Dębica 2022, (e‑book) https://zeszytydebickie.pl/biblioteczka/?numerStrony=2, 29.04.20225.

[20] J. Swół, K. Zalewski, Powrót do zbrod­ni, Rocznik Muzeum Regionalnego 202, T. VI, Dębica 2022, s. 78.

[21] A. Zasieczny, Zdrajcy, dono­si­cie­le i kon­fi­den­ci w oku­po­wa­nej Polsce 1939–1945, Bellona, Warszawa 2016, s. 54.

[22] Z usta­leń wła­snych tak wyni­ka. Jest to jed­no­źró­dło­wa infor­ma­cja, któ­ra wyma­ga zwe­ry­fi­ko­wa­nia.

[23] A. Zasieczny, Zdrajcy…, wyd. cyt., s.55.

[24] Informacja jed­no­źró­dło­wa. Wymaga potwier­dze­nia.

[25] B. Hołyst, Kryminalistyka, wyd. cyt., s. 53.

[26] J. Swół, Po śla­dach zbrod­ni. Zdrada, źr. cyt.

[27] Informacja jed­no­źró­dło­wa. Wymaga potwier­dze­nia, czy ten­że poli­cjant słu­żył w poli­cji gra­na­to­wej w Generalnym Gubernatorstwie w Dębicy lub na tere­nie powia­tu.

[28] Cytat pocho­dzi z art. „Zdrada”. W nawia­sach kwa­dra­to­wych są zmia­ny doko­na­ne przez W. Strumskiego w 1997 r. w sto­sun­ku do tek­stu pier­wot­ne­go (1985).

[23] Do nich nastą­pi nawią­za­nie w innym arty­ku­le.