Menu close

O prowokacji w dębickim Sokole — hipoteza druga

Jan Swół

Hipotezę wysu­wa się, sta­wia. Hipoteza to przy­pusz­cze­nie opar­te na prze­wi­dy­wa­niach czło­wie­ka, wyma­ga­ją­ce spraw­dze­nia, mają­ca na celu odkry­cie nie­zna­nych zja­wisk lub praw, prze­bie­gu zna­nych zda­rzeń lub ich bra­ku. Na pod­sta­wie hipo­te­zy snu­je się prze­wi­dy­wa­nia, któ­re spraw­dza się doświad­czal­ne według zało­żeń bada­cza. My sta­wia­jąc hipo­te­zę, że zatrzy­ma­nie uczniów – spraw­ców kra­dzie­ży bro­ni – nastą­pi­ło w innych oko­licz­no­ściach niż opi­sał to Władysław Strumski, wyko­rzy­sty­wać będzie­my róż­ne infor­ma­cje, wie­dzę i logi­kę. Podążając śla­da­mi zbrod­ni z kwiet­nia 1943 r., hipo­te­zy uła­twią nam pozna­nie prze­bie­gu tych tra­gicz­nych zda­rzeń. Na temat pro­wo­ka­cji w Sokole są róż­ne wer­sje. Lecz praw­da jest tyl­ko jed­na.

Zgodnie z zapo­wie­dzią…

Rozważymy na wstę­pie, czy plan nie­miec­kiej pro­wo­ka­cji w Sokole zakła­dał, zatrzy­ma­nie uczniów na gorą­cym uczyn­ku kra­dzie­ży bro­ni? Pytanie ma uza­sad­nie­nie przy zało­że­niu, że Mieczysław Bochniewicz współ­pra­co­wał z służ­ba­mi oku­pan­ta zwal­cza­ją­cy­mi pol­skie kon­spi­ra­cyj­ne pod­zie­mie. Uzupełnijmy zało­że­nie, że mógł współ­pra­co­wać ze służ­ba­mi zaj­mu­ją­cy­mi się prze­stęp­czo­ścią kry­mi­nal­ną. Nie wie­my, czy to co Antoni Stańko nazy­wa dywer­sją (sabo­ta­żem), wio­sną 1943 r. nie­miec­kie orga­ny ści­ga­nia nie kwa­li­fi­ko­wa­ły jako zacho­wa­nia o cha­rak­te­rze kry­mi­nal­nym[1]. Bierzmy tak­że pod uwa­gę, że żad­ne służ­by poli­cyj­ne i spe­cjal­ne (wywiad, kontr­wy­wiad) na świe­cie, nie chwa­lą się pozy­ska­ny­mi do współ­pra­cy oso­ba­mi. Wręcz prze­ciw­nie, ukry­wa­ją takie źró­dła, podej­mu­jąc róż­ne przed­się­wzię­cia w celu ich ochro­ny[2]. Zdrajcy i kon­fi­den­ci w Dębicy pozy­ska­ni do współ­pra­cy i wyko­rzy­sty­wa­ni w pra­cy ope­ra­cyj­nej, nie byli wyjąt­kiem – byli chro­nie­ni. Dlatego tak trud­no jest do dzi­siaj wyja­śnić wie­le zda­rzeń oraz ich oko­licz­no­ści, a zwłasz­cza rolę kola­bo­ran­tów[3]. Zasadę taj­no­ści dzia­łań ope­ra­cyj­nych musi­my brać pod uwa­gę, tak­że podej­mu­jąc pró­bę wery­fi­ka­cji dru­giej już hipo­te­zy.

Po przy­ję­tych zało­że­niach (M. Bochniewicz agen­tem; jed­no­cze­śnie człon­kiem „zbroj­nej gru­py” lub mają­cej z nią bez­po­śred­ni kon­takt) podej­mij­my pró­bę opra­co­wa­nia wła­sne­go pla­nu pro­wo­ka­cji. Istnienie takie­go pla­nu w 1943 r. uza­sad­nia­ją usta­le­nia opi­sa­ne przez W. Strumskiego, a tak­że A. Stańko. Drugi z nich (i nie tyl­ko) pisze, że w okre­sie oku­pa­cji każ­da zdo­bycz woj­sko­wa była nie­zwy­kle cen­na. „Jeżeli akcje takie uda­wa­ły się, to dzię­ki zim­nej krwi i inte­li­gen­cji żoł­nie­rzy, któ­rzy je wyko­ny­wa­li, a przede wszyst­kim dzię­ki wyjąt­ko­we­mu szczę­ściu”[4]. Przytacza sze­reg przy­kła­dów, w tym czter­na­sto­let­nie­go „Jopka” z Pilzna, „któ­ry zdo­był 19 sztuk róż­nej bro­ni, kil­ka tysię­cy sztuk amu­ni­cji, 48 gra­na­tów oraz 8 apte­czek polo­wych z nie strze­żo­nych aut i doraź­nych maga­zy­nów nie­miec­kich w Pilźnie”[5].

Działania ukie­run­ko­wa­ne na zdo­by­cie bro­ni podej­mo­wa­ne były tak­że w Dębicy, o czym pisze A. Stańko na pod­sta­wie wła­snych usta­leń. Te zuchwa­łe (bra­wu­ro­we) kra­dzie­że musia­ły skie­ro­wać zain­te­re­so­wa­nie nie­miec­kich władz oku­pa­cyj­nych na infor­ma­cje, komu ta broń oraz amu­ni­cja były potrzeb­ne. W jaki spo­sób skra­dzio­ne mie­nie tra­fia­ło do orga­ni­za­cji pod­ziem­nej AK.

Prostym i sku­tecz­nym roz­wią­za­niem jest zapla­no­wa­nie zasadz­ki. Celem „naszej” zasadz­ki jest uję­cie oso­by, w kon­tro­lo­wa­nych przez nas oko­licz­no­ściach, miej­scu i cza­sie. Taka mia­ła miej­sce, według usta­leń W. Strumskiego. Czy zatrzy­ma­nie musia­ło nastą­pić wła­śnie w tym miej­scu?

Zakładając taki sce­na­riusz, dekon­spi­ru­je­my oso­bę (agen­ta, kon­fi­den­ta) i w przy­szło­ści z jej pomo­cy nie sko­rzy­sta­my. Czy moż­na taki sam efekt uzy­skać w inny spo­sób? Właśnie nasz plan, ma to zakła­dać, tzn. zatrzy­ma­nie uczniów już po kra­dzie­ży. Na zewnątrz, a nawet w znacz­nej odle­gło­ści od miej­sca kra­dzie­ży. Poruszanie się w mie­ście w trój­kę z bro­nią też wyda­je się nie­bez­piecz­ne. Przekazanie jej komuś inne­mu, celem prze­wie­zie­nia do miej­sca ukry­cia, może być czę­ścią nasze­go pla­nu. Przyjmijmy naj­prost­sze roz­wią­za­nie. Nasze hipo­te­tycz­ne zało­że­nie, prze­wi­dy­wać będzie roz­pro­sze­nie się uczniów w tere­nie, po opusz­cze­niu budyn­ku. W ten spo­sób chro­ni­my nasze­go „pro­wo­ka­to­ra”.

Zakładany roz­wój sytu­acji obar­czo­ny jest wadą, jeże­li celem pro­wo­ka­cji ma być (było) dotar­cie do struk­tur orga­ni­za­cji pod­ziem­nej. W. Strumski oraz A. Stańko piszą, że Niemcom nie­zwy­kle trud­no było uzy­skać infor­ma­cje od osób aresz­to­wa­nych. Stosowany w dzia­łal­no­ści kon­spi­ra­cji sys­tem dwój­ko­wy[6] był prze­my­śla­nym oraz efek­tyw­nym spo­so­bem ochra­nia­nia innych osób, dzia­ła­ją­cych w struk­tu­rach kon­spi­ra­cyj­nych. Nie poma­ga­ły nawet akty okru­cień­stwa sto­so­wa­ne w trak­cie śledztw. Czy usta­le­nia A. Stańko zbli­ża­ją nas do praw­dy – mając na uwa­dze nie­miec­ką pro­wo­ka­cję?

Co usta­lił Antoni Stańko?

Informacje zawar­te w książ­kach (1984, 1990) obej­mu­ją zagad­nie­nia zwią­za­ne z dzia­łal­no­ścią konspiracyjną(część I) oraz opis dzia­łań po ogło­sze­niu akcji „Burza” w lip­cu 1944 na tere­nie obwo­du dębic­kie­go (część II). Z dru­giej czę­ści wyko­rzy­sta­ne zosta­ną m.in. bio­gra­my żoł­nie­rzy mają­cych zwią­zek z pro­wo­ka­cją w Sokole. Wykorzystane zosta­ną te usta­le­nia A. Stańko, któ­re mają zwią­zek z przed­mio­tem nasze­go zain­te­re­so­wa­nia, albo są istot­ny­mi wia­do­mo­ścia­mi, o któ­rych war­to wie­dzieć, gdyż uka­zu­ją peł­niej­szy obraz zda­rzeń towa­rzy­szą­cych oko­licz­no­ściom kra­dzie­ży bro­ni.

Ogólnie o usta­le­niach A. Stańko nale­ży powie­dzieć, że to gigan­tycz­na pra­ca wło­żo­na w udo­ku­men­to­wa­nie dzia­łal­no­ści AK w powie­cie dębic­kim[7]. Swoje usta­le­nia opi­su­je jed­nak bez odwo­ła­nia się do źró­deł (osób, doku­men­tów). Z tego powo­du nie może­my ich wery­fi­ko­wać bez­po­śred­nio. Ustalenia, któ­re mają odzwier­cie­dle­nie w książ­ce, bądź for­mu­ło­wa­ne na ich pod­sta­wie oce­ny i opi­nie, poda­wa­ne będą wery­fi­ka­cji, w opar­ciu o inne źró­dła. Znamy już oko­licz­no­ści aresz­to­wa­nia uczniów pod­czas kra­dzie­ży bro­ni opi­sa­ne przez W. Strumskiego oraz treść jego zeznań zło­żo­nych w śledz­twie. Ustalenia A. Stańko wzbo­ga­cą naszą dotych­cza­so­wą wie­dzę. Krytyczna oce­na tych usta­leń jest uza­sad­nio­na rów­nież przy­ję­tą hipo­te­zą, któ­ra będzie wery­fi­ko­wa­na w tym arty­ku­le.

Ustalenia opi­sa­ne pió­rem A. Stańko przy­jąć jed­nak nale­ży bez uprze­dzeń. Kiedy poja­wia­ją się wąt­pli­wo­ści – sta­ną się przed­mio­tem nasze­go zain­te­re­so­wa­nia. Miejmy na uwa­dze, że nikt, nigdy nie miał i nie ma mono­po­lu na wie­dzę. Dlatego war­to pod­no­sić wąt­pli­wo­ści. Wiedza kry­mi­na­li­stycz­na będzie naszym sprzy­mie­rzeń­cem uła­twia­ją­cym rekon­struk­cję zda­rzeń bądź ich frag­men­tów.

Konspiracja i usta­le­nia z tym zwią­za­ne

W Dębicy we wrze­śniu 1939 r. powsta­ła taj­na orga­ni­za­cja poli­tycz­no-woj­sko­wa Służba Zwycięstwu Polski któ­rej człon­ko­wie pod­ję­li kon­spi­ra­cyj­ną dzia­łal­ność prze­ciw­ko oku­pan­to­wi. W nocy z 26/27 kwiet­nia 1940 r. w Dębicy nastą­pi­ły aresz­to­wa­nia jej człon­ków. Od aresz­to­wa­nych Jana A. Towarnickiego i Mariana Skwiruta, oraz aresz­to­wa­ne­go (7 maja) Piotra Klamuta — pomi­mo sto­so­wa­nia wobec nich tor­tur, gesta­po nie dodar­ło do innych człon­ków. W jakich oko­licz­no­ściach zosta­li zde­kon­spi­ro­wa­ni nie wia­do­mo[8]. Do domów nie powró­ci­li. Gestapo poszu­ki­wa­ło rów­nież kpt. Zygmunta Leyko oraz ppor. Wojciecha Wójcika, któ­rzy na czas powia­do­mie­ni zdo­ła­li zbiec[9].

Po aresz­to­wa­niach w Dębicy i Rzeszowie, Niemcy usta­li­li, że na tere­nie Rzeszowszczyzny dzia­ła orga­ni­za­cja woj­sko­wa[10]. W latach 1941 – 1942 jed­nost­ki szkie­le­to­we, zosta­ły uzu­peł­nio­ne do sta­nów bojo­wych. Był to okres wytę­żo­nych prac orga­ni­za­cyj­nych oraz dobo­ru odpo­wied­nich ludzi. Przyjęto zasa­dę, że każ­dy dowód­ca był upo­waż­nio­ny do przyj­mo­wa­nia w sze­re­gi AK nowych człon­ków, któ­rzy wcho­dzi­li w skład jego oddzia­łu. „Społeczeństwo nasze­go powia­tu gar­nę­ło się do sze­re­gów AK. Jak zwy­kle prym dzier­ży­ła mło­dzież, któ­ra opa­no­wa­na gorącz­ką czy­nu rwa­ła się do wal­ki, nie bacząc na nie­bez­pie­czeń­stwa. Z cza­sem napływ ochot­ni­ków był tak duży, że musia­no two­rzyć jed­nost­ki rezer­wo­we, któ­re mia­ły uzu­peł­nić luki w wal­czą­cych oddzia­łach. Między wsią a mia­stem nie było róż­ni­cy. Młodzież wszę­dzie była jed­na­ko­wa – gorą­ca i patrio­tycz­na. Niemal każ­da wieś w powie­cie dębic­kim posia­da­ła swój plu­ton albo dru­ży­nę zdol­ną włą­czyć się do wal­ki w każ­dej chwi­li”[11].

Trzy lata po wybu­chu woj­ny (1942), „żoł­nierz kon­spi­ra­cyj­ny był odizo­lo­wa­ny od resz­ty sił zbroj­nych (AK uzna­na zosta­ła za inte­gral­ną część Polskich Sił Zbrojnych dopie­ro w 1944 r. — JS), zda­ny wyłącz­nie na same­go sie­bie, na przy­pa­dek, na los szczę­ścia i nie mógł się czyn­nie temu (okru­cień­stwu – JS) prze­ciw­sta­wić, bo nie każ­dy nosił broń”[12]. W tej nie­rów­nej wal­ce, autor pod­kre­śla deter­mi­na­cję i odpor­ność, oraz posta­wę moral­ną spo­łe­czeń­stwa powia­tu dębic­kie­go. Wiarę spo­łe­czeń­stwa w zwy­cię­stwo, pod­trzy­my­wa­ły zbroj­ne czy­ny żoł­nie­rza pod­zie­mia, likwi­da­cja szpic­li i kon­fi­den­tów, strzy­że­nie kobiet oka­zu­ją­cych wzglę­du Niemcom, pra­sa pod­ziem­na i pomyśl­nie wia­do­mo­ści z fron­tów II woj­ny świa­to­wej[13].

Współpraca AK z lud­no­ścią cywil­ną

Autor pisze, że wal­ka z wro­giem wyma­ga­ła posia­da­nia odpo­wied­nie­go zaple­cza loka­lo­we­go. Wszystko cokol­wiek dzia­ło się i mogło być zauwa­żo­ne przez obser­wa­to­ra, musia­ło być ukry­te przed wro­giem i naj­bliż­szym oto­cze­niem. Podziemna pra­ca i wal­ka Armii Krajowej wyma­ga­ła udzie­la­nia pomo­cy ze stro­ny spo­łe­czeń­stwa pol­skie­go. A. Stańko pisze, że pol­skie spo­łe­czeń­stwo nie ską­pi­ło tej pomo­cy oddzia­łom AK.

Zagadnienie współ­pra­cy lud­no­ści cywil­nej z AK, powin­no zna­leźć się w naszym zain­te­re­so­wa­niu. Dlaczego? W książ­ce któ­rą wyko­rzy­stu­je­my jako źró­dło infor­ma­cji, na sied­miu stro­nach wymie­nio­ne są obiek­ty oraz nazwi­ska osób któ­re je udo­stęp­ni­ły. Także do jakich celów były one wyko­rzy­sty­wa­ne oraz miej­sce ich poło­że­nia.

W wyka­zie opra­co­wa­nym przez A. Stańko, z nazwisk już nam zna­nych, jest uję­te miesz­ka­nie Piotra Klamuta (meli­na, kon­tak­ty). W budyn­ku pocz­ty (ul. Ogrodowa) był ośro­dek wywia­du, przej­mo­wa­no kore­spon­den­cję. „Powiatowy poste­ru­nek poli­cji gra­na­to­wej — kon­tak­ty, wywiad”[14]. Szkoła mecha­nicz­na – kon­tak­ty, napra­wa bro­ni. W budyn­ku sądu grodz­kim w Pilźnie – pod­słuch radio­wy. W Małej wyko­rzy­sty­wa­no dla dzia­łal­no­ści AK:

  • Dwór – maga­zyn bro­ni, meli­na, kon­tak­ty,
  • Plebania ks. Józefa Kuczka ‑meli­na, kon­tak­ty,
  • Dom Motyków – meli­na, maga­zyn bro­ni, kon­tak­ty,
  • Dom Popielów — meli­na, kon­tak­ty,
  • Mieszkanie Stanisława Stefki – meli­na, kon­tak­ty, maga­zyn,
  • Dom Wójcików – meli­na, maga­zyn bro­ni i sprzę­tu, kon­tak­ty, radio.

Wywiad i kontr­wy­wiad

W okre­sie oku­pa­cji for­my wal­ki z oku­pan­tem (bier­ny opór, taj­ne naucza­nie, pra­sa pod­ziem­na, sabo­taż w prze­my­śle, sabo­taż w rol­nic­twie, sabo­taż w admi­ni­stra­cji) uza­leż­nio­ne były od infor­ma­cji. W bez­po­śred­nich wal­kach z oku­pan­tem z wyko­rzy­sta­niem bro­ni, infor­ma­cja speł­nia­ła waż­ną rolę. Siecią wywia­du został pokry­ty cały powiat. Była to hie­rar­chicz­na struk­tu­ra: Komenda Obwodu (wywiad ‑1+5, kontr­wy­wiad — 1+?); każ­da pla­ców­ka tere­no­wa (1+4); każ­da jed­nost­ka orga­ni­za­cyj­na, począw­szy od plu­to­nu wzwyż, dys­po­no­wa­ła wła­sny­mi wywia­dow­ca­mi.

W skład wywia­du Komendy Obwodu wcho­dzi­li: pchor. Stanisław Pilch (ps. „Jastrzębiec”) – jako szef wywia­du, Bolesław Dynowski (ps. „Żegota”), Karol Gągulski (ps. „Cichy”) oraz Eugeniusz Parys, Jan Gałkowski, Stanisław Kozak – któ­rych pseu­do­ni­mów A. Stańko nie podał[15].

W zain­te­re­so­wa­niu wywia­du zna­la­zły się wszyst­kie jed­nost­ki woj­sko­we nie­przy­ja­cie­la, urzę­dy, insty­tu­cje i przed­się­bior­stwa. Ludźmi AK obsta­wio­no wszyst­kie urzę­dy i agen­cje pocz­to­we. „W ten spo­sób zebra­no poważ­ny mate­riał dowo­do­wy świad­czą­cy o zbrod­ni­czej dzia­łal­no­ści przy­god­nych i eta­to­wych szpic­li współ­pra­cu­ją­cych z oku­pan­tem”[16].

Do wywia­du wcią­gnię­to poli­cjan­tów gra­na­to­wych (Banek, Choleryk), poli­cjan­ta nie­miec­kie­go (Jaki z Wielopola), a ponad­to Polaków słu­żą­cych w poli­cji kry­mi­nal­nej (Kripo). „Jak dale­ce wywiad AK zdol­ny był prze­nik­nąć w ści­słe tajem­ni­ce wro­ga, świad­czy o tym nie­mal cał­ko­wi­te roz­szy­fro­wa­nie bro­ni V‑2, któ­rą Niemcy ota­cza­li szcze­gól­ną tajem­ni­cą”[17].

Niestety, inte­re­su­ją­cych nas infor­ma­cji wywia­dow­czych na temat M. Bochniewicza (jego rodzi­ców) nie ma. Nie wyni­ka tak­że, że spra­wa pro­wo­ka­cji była w zain­te­re­so­wa­niu wywia­du lub kontr­wy­wia­du. Z tych ogól­nych infor­ma­cji nie wyni­ka rów­nież, czy Soldatenheim (Dom Żołnierza) zna­lazł się w zain­te­re­so­wa­niu AK. Zagadnienie to od daw­na jest przed­mio­tem zain­te­re­so­wa­nia auto­ra arty­ku­łu. Efektem było natra­fie­nie na wypo­wiedź jed­ne­go z dębic­kich histo­ry­ków, że budy­nek Sokoła był dys­kret­nie obser­wo­wa­ny. Z jaki­mi efek­ta­mi? Nie uda­ło się posze­rzyć tej infor­ma­cji.

Jak istot­ne i przy­dat­ne mogą oka­zać się nawet szcząt­ko­we infor­ma­cje, zosta­nie wyka­za­ne na przy­kła­dzie. We wspo­mnie­niach Stanisława Ożóga dyrek­to­ra szko­ły han­dlo­wej w Dębicy zawar­ta jest infor­ma­cja, że uczeń Antoni Pocica uciekł nie­miec­kim żan­dar­mom wyska­ku­jąc przez okno[18]. Informacja ta zosta­ła upraw­do­po­dob­nio­na doku­men­ta­mi do któ­rych autor dotarł, dzię­ki życz­li­wej pomo­cy dyrek­to­ra Krzysztofa Góreckiego. Z zacho­wa­nej ewi­den­cji obej­mu­ją­cej rok szkol­ny 1942/43 wyni­ka, że Pocica po tej uciecz­ce, już do szko­ły nie wró­cił. Dotychczasowe usta­le­nia pozwa­la­ją zakła­dać, że zda­rze­nie takie mia­ło miej­sce ok. 3 mie­sią­ce przed roz­strze­la­niem rodzi­ny Wójcików oraz uczniów w dniu 11 kwiet­nia 1943 roku. Wśród nich wymie­nia­ny jest A. Pocica.

Prowokacja, oko­licz­no­ści i skut­ki

Przybliżenie jej opi­su poprze­dzo­ne musi być infor­ma­cją, że A. Stańko nie kon­cen­tro­wał uwa­gi na pro­wo­ka­cji oraz jej prze­bie­gu. Opis poja­wia się jako uzu­peł­nie­nie infor­ma­cji, w jaki spo­sób oraz oko­licz­no­ściach zdo­by­wa­no broń i mate­ria­ły wybu­cho­we. Lakoniczny opis (brak daty, miej­sca) pozwa­la jedy­nie przy­pusz­czać, że nie­któ­re przy­pad­ki z kra­dzie­ży bro­ni z samo­cho­dów mogły mieć miej­sce w oko­li­cy budyn­ku Sokoła.

Na inte­re­su­ją­cy nas temat, autor napi­sał: „Niemcy posta­no­wi­li spro­wo­ko­wać orga­ni­za­cję do ujaw­nie­nia się. W tym celu posłu­ży­li się pod­stę­pem, pod­kła­da­jąc bez­u­ży­tecz­ną broń, a pomógł im w tym volks­deutsch Bochniewicz, uczeń Szkoły Mechanicznej. Jeden kara­bin nie­kom­plet­ny bez zam­ka oraz kil­ka bagne­tów pozo­sta­wi­li w Soldatenheimie (budy­nek Sokoła) na widocz­nym miej­scu. Bochniewicz namó­wił swo­ich kole­gów z ławy szkol­nej, Zbigniewa Bartkowicza i Adama Ciurkota, do wypra­wy po tę broń. Chłopcy zabra­li przy­nę­tę i dostar­czy­li ją do Wójcików w Małej. W kil­ka dni potem Bochniewicz zja­wił się w domu Wójcików w celach wywia­dow­czych, twier­dząc, że jest »spa­lo­ny« i musi ucho­dzić z Dębicy. Po zorien­to­wa­niu się w sytu­acji, spro­wa­dził na dom Wójcików nie­miec­ką eks­pe­dy­cję kar­ną. Wśród Niemców roz­po­zna­no Bochniewicza.

W nocy z 2 na 3 kwiet­nia 1943 r. Niemcy oto­czy­li szczel­nym kor­do­nem dom Wójcików i przez wysa­dze­nie kol­ba­mi drzwi i okna wtar­gnę­li do środ­ka. Matkę, ojca, dwie cór­ki i dwóch synów zaku­li w kaj­da­ny i powieź­li do Dębicy, a całe gospo­dar­stwo spa­li­li. Trzem synom Wójcika uda­ło się ura­to­wać od zagła­dy dzię­ki przy­go­to­wa­ne­mu wcze­śniej pod­ko­po­wi. Podziemnym przej­ściem, łączą­cym dom z sąsied­nim wąwo­zem zdo­ła­li na czas zbiec.

W dniu 5 kwiet­nia 1943 r. Niemcy aresz­to­wa­li Ciurkota i Bartkowicza oraz dal­szych sied­miu człon­ków AK, z któ­rych wszy­scy byli ucznia­mi. Po prze­słu­cha­niach połą­czo­nych z biciem i tor­tu­ra­mi wszyst­kich aresz­to­wa­nych zastrze­li­li na cmen­ta­rzu żydow­skim w Dębicy w dniu 11 kwietnia1943 r. (…)

Jednemu z aresz­to­wa­nych, Bartkowiczowi, uda­ło się unik­nąć śmier­ci. Kiedy roze­bra­ny do naga ocze­ki­wał w kolej­ce na śmierć z rąk żan­dar­ma nie­miec­kie­go Urbana, sko­rzy­stał z tego, że był sku­ty z Bronisławą Wójcik, zsu­nął kaj­da­ny z jej wąskiej ręki i wśród gra­du kul uciekł z miej­sca kaź­ni. Zmienił nazwi­sko i doku­men­ty i prze­trwał oku­pa­cję. Ogółem w tym dniu zgi­nę­ło 14 osób”[19].

Co wyni­ka z bio­gra­mów?

Antoni Stańko, w książ­ce któ­rą wyko­rzy­stu­je­my jako źró­dło do rekon­struk­cji minio­nych zda­rzeń, zamie­ścił infor­ma­cje o 215 oso­bach – żoł­nier­zach AK z Dębicy i oko­lic, któ­rzy odda­li swo­je życie za wol­ność Polski. Jedni pole­gli z bro­nią w ręku, nie­któ­rzy wyko­nu­jąc powie­rzo­ne im zada­nia bojo­we. Dzięki ich nie­ugię­tej woli i har­tu ducha, AK mogła bez więk­szych strat pro­wa­dzić wal­kę z wro­giem i zwy­cię­sko prze­trwać oku­pa­cję. Zginęli, toru­jąc dro­gę do wol­no­ści i poko­ju obec­nym i przy­szłym poko­le­niom pol­skim[20]. W gro­nie wal­czą­cych znaj­du­ją się oso­by któ­rych śmierć, wg usta­leń auto­ra książ­ki, mia­ła zwią­zek ze zda­rze­nia­mi któ­re nas inte­re­su­ją oraz mogły mieć zwią­zek z oso­bą „pro­wo­ka­to­ra” M. Bochniewicza.

  1. Karol Boroński, uczeń gim­na­zjum w Dębicy, strze­lec Placówki AK Dębica (dalej PAKD). Został uję­ty wraz z gru­pą kole­gów i rodzi­ną Wójcików. Stracono go na cmen­ta­rzu żydow­skim w Dębicy dnia 11 kwiet­nia 1943 r. W 1946 r. zwło­ki eks­hu­mo­wa­no na cmen­tarz para­fial­ny w Dębicy, do zbio­ro­wej mogi­ły.
  2. Adam Ciurkot „Lupa”, ur. w 1925 r. w Dębicy, uczeń Szkoły Mechanicznej w Dębicy (dalej SM), strze­lec PAKD. Został aresz­to­wa­ny wraz z gru­pą swo­ich rówie­śni­ków na sku­tek denun­cja­cji i roz­strze­la­ny na cmen­ta­rzu żydow­skim w Dębicy w dniu 11 kwiet­nia 1943 r. Po woj­nie eks­hu­mo­wa­no zwło­ki na cmen­tarz para­fial­ny w Dębicy do zbio­ro­wej mogi­ły.
  3. Bronisław Longosz lat oko­ło 17, zamiesz­ka­ły w Dębicy, uczeń SM, uczeń taj­ne­go naucza­nia „Kuźnica”. Aresztowany na sku­tek denun­cja­cji w dniu 5 kwiet­nia 1943 r. Został zamor­do­wa­ny przez żan­dar­me­rię nie­miec­ką na cmen­ta­rzu żydow­skim w Dębicy w dniu 11 kwiet­nia 1943 r. Po wyzwo­le­niu zwło­ki eks­hu­mo­wa­no i pocho­wa­no w zbio­ro­wej mogi­le na cmen­ta­rzu para­fial­nym w Dębicy.
  4. Mieczysław Michalik 16 kwiet­nia 1927 r., zamiesz­ka­ły w Połomei, uczeń SM. Aresztowany na sku­tek denun­cja­cji volks­deut­scha Bochniewicza został zamor­do­wa­ny przez Urbana w dniu 11 kwiet­nia 1943 r. na cmen­ta­rzu żydow­skim w Dębicy. Po wyzwo­le­niu zwło­ki eks­hu­mo­wa­no i pocho­wa­no we wspól­nej mogi­le na cmen­ta­rzu para­fial­nym w Dębicy.
  5. Bronisława Michalik żoł­nierz AK, zosta­ła stra­co­na na cmen­ta­rzu żydow­skim w Dębicy w dniu 11 kwiet­nia 1943 r. w maso­wym mor­dzie mło­dzie­ży szkol­nej nale­żą­cej do AK. Po woj­nie zwło­ki eks­hu­mo­wa­no i pocho­wa­no we wspól­nej mogi­le na cmen­ta­rzu para­fial­nym w Dębicy.
  6. Lucjan Piotrowski 16 kwiet­nia 1927 w Połomei i tam zamiesz­ka­ły, uczeń SM, żoł­nierz PAKD. Aresztowany w dniu 5 kwiet­nia 1943 r. z gru­pa mło­dzie­ży szkol­nej, zgi­nął zamor­do­wa­ny w zbio­ro­wej egze­ku­cji mło­dzie­ży szkol­nej i rodzi­ny Wójcików na cmen­ta­rzu żydow­skim w Dębicy 11 kwiet­nia 1943 r. Po woj­nie zwło­ki eks­hu­mo­wa­no i prze­nie­sio­no do wspól­nej mogi­ły na cmen­ta­rzu para­fial­nym w Dębicy 11 kwiet­nia 1943 r. Po woj­nie zwło­ki eks­hu­mo­wa­no i prze­nie­sio­no do wspól­nej mogi­ły na cmen­ta­rza para­fial­ny w Dębicy.
  7. Antoni Pocica lat 16, ur. i zam. w Podgrodziu, uczeń SM, strze­lec PAKD. Został zamor­do­wa­ny na cmen­ta­rzu żydow­skim w Dębicy w dniu 11 kwiet­nia 194r r. w tych samych oko­licz­no­ściach co Lucjan Piotrowski. Po woj­nie zwło­ki eks­hu­mo­wa­no i prze­nie­sio­no na cmen­tarz para­fial­ny do zbio­ro­wej mogi­ły.
  8. Mieczysław Rudziński lat 17, zam. w Dębicy, uczeń gim­na­zjum w Dębicy, strze­lec PAKD. Aresztowany wsku­tek denun­cja­cji volks­deut­scha Bochniewicza, został zamor­do­wa­ny na cmen­ta­rzu żydow­skim w Dębicy dnia 11 kwiet­nia 1943 r. wraz z gru­pą kole­gów szkol­nych i całą rodzi­ną Wójcików z Małej. Po woj­nie zwło­ki eks­hu­mo­wa­no i pocho­wa­no n cmen­ta­rzu para­fial­nym w Dębicy.
  9. Tadeusz Tarnawski lat 17, strze­lec PAKD, uczeń gim­na­zjum w Dębicy. Aresztowany w dniu 4 kwiet­nia 1943 r. na sku­tek denun­cja­cji volks­deut­scha Bochniewicza, został zamor­do­wa­ny w dniu 11 kwiet­nia 1943 r. w cza­sie zbio­ro­wej egze­ku­cji na cmen­ta­rzu żydow­skim w Dębicy. Po woj­nie eks­hu­mo­wa­ny do wspól­nej mogi­ły na cmen­ta­rzu para­fial­nym w Dębicy.
  10. Józef Wójcik w 1888 r., zam. w Małej, rol­nik, żoł­nierz AK. Cała jego rodzi­na odzna­cza­ła się gorą­cym patrio­ty­zmem i wszy­scy nale­że­li do AK. W domu ukry­wa­no broń, pra­sę kon­spi­ra­cyj­ną oraz „spa­lo­nych” żoł­nie­rzy AK. Zostali zade­nun­cjo­wa­ni gesta­po przez volks­deut­scha Mieczysława Bochniewicza zamiesz­ka­łe­go w Dębicy. Nocą żan­dar­mi i oddzia­ły SS z Pustkowa oto­czy­li dom, aresz­to­wa­li całą rodzi­nę i spa­li­li gospo­dar­stwo. Wójcików osa­dzo­no w wię­zie­niu w Dębicy i tor­tu­ra­mi sta­ra­no się wymu­sić zezna­nia, co się nie uda­ło. W dniu 11 kwiet­nia 1943 r. żan­dar­mi zamor­do­wa­li wszyst­kich na cmen­ta­rzu żydow­skim w Dębicy, wśród nich tak­że Józefa Wójcika. Po woj­nie zwło­ki eks­hu­mo­wa­no i prze­nie­sio­no na cmen­tarz para­fial­ny w Dębicy do wspól­nej mogi­ły.
  11. Helena Wójcik w 1890 r., żona Józefa, żoł­nierz plu­to­nu AK „Mała” (dalej PAKM). Zginęła w tych samych oko­licz­no­ściach co Józef Wójcik. Spoczywa w zbio­ro­wej mogi­le na cmen­ta­rzu w Dębicy.
  12. Wiktoria Wójcik w 1911 r., cór­ka Józefa i Heleny, zam. w Małej, żoł­nierz PAKM. Została zamor­do­wa­na w tych samych oko­licz­no­ściach co jej ojciec Józef Wójcik. Spoczywa w zbio­ro­wej mogi­le na cmen­ta­rzu w Dębicy.
  13. Władysław Wójcik „Czułenko” ur. w 1921 r., syn Józefa i Heleny, zam. w Małej, uczeń taj­ne­go naucza­nia „Kuźnica”. Strzelec PAKM, został zamor­do­wa­ny 11 kwiet­nia 1943 r. w tych samych oko­licz­no­ściach co jego ojciec Józef Wójcik. Spoczywa w zbio­ro­wej mogi­le na cmen­ta­rzu w Dębicy.
  14. Bronisława Wójcik „Leszczyna” ur. w 1925 r., cór­ka Józefa i Heleny, zam. w Małej, łącz­nik PSKM. Została zamor­do­wa­na 11 kwiet­nia 1943 r. w tych samych oko­licz­no­ściach co jej rodzi­ce. Spoczywa w zbio­ro­wej mogi­le na cmen­ta­rzu para­fial­nym w Dębicy.
  15. Stanisław Wójcik 1928 r., syn Józefa i Heleny, zam. w Małej, goniec PAKM. Zamordowany w dniu 11 kwiet­nia 1943 r. w tych samych oko­licz­no­ściach co jego rodzi­ce. Spoczywa w zbio­ro­wej mogi­le na cmen­ta­rzu para­fial­nym w Dębicy.

Kilka uwag na mar­gi­ne­sie

Do przed­sta­wio­ne­go wyka­zu pod­nieść nale­ży wąt­pli­wo­ści, gdyż usta­le­nia A. Stańki mogą zawie­rać błęd­ne usta­le­nia. Przykładowo, skró­co­ny odpis aktu zgo­nu (nr rej. 22/55) wyda­ny przez USC w Dębicy dla potrzeb śledz­twa Kpp 5/86, zawie­ra nastę­pu­ją­ce infor­ma­cje: Adam Ciurkot s. Jana i Marii zd. Wójcik, ur. 10.12.1924 r. w Dębicy, zmarł 5.04.1943 r. Niezgodność doty­czy roku uro­dze­nia oraz daty śmier­ci.

Wykazany pod poz. 1. Karol Boroński, w ewi­den­cji pocho­wa­nych w zbio­ro­wej mogi­le 53 patrio­tów zastrze­lo­nych w 1943 r. (ewi­den­cja UM Dębica) ur. w 1924 r., (czło­nek PPR GL, strze­lec, ofia­ra ter­ro­ru) poniósł śmierć 28 lip­ca 1943 r. W ewi­den­cji o któ­rej wspo­mnia­no zawie­ra 23 nazwi­ska osób (ofiar ter­ro­ru) któ­rych zgon miał nastą­pić w dniu 11 kwiet­nia 1943 r. Wśród tych osób jest wymie­nio­ny Ciurkot Adam Tadeusz (poz. nr 2). W jakich oko­licz­no­ściach zgi­nę­li pozo­sta­li? To tak­że wyma­ga spraw­dze­nia.

W zezna­niu A. Stańko poja­wi się Teofil Szewczyk, uczeń szko­ły mecha­nicz­nej oraz jeden z człon­ków gru­py któ­ra mia­ła doko­nać kra­dzie­ży kara­bi­nu bez zam­ka oraz dwóch bagne­tów. Wymieniany jest razem z inny­mi aresz­to­wa­ny­mi ucznia­mi. W ewi­den­cji osób pocho­wa­nych w zbio­ro­wej mogi­le na cmen­ta­rzu w Dębicy Teofil Szewczyk nie jest wymie­nio­ny. W ewi­den­cji uję­ty jest Antoni Szewczyk jako ofia­ra hitle­row­skie­go ter­ro­ru, roz­strze­la­ny 11 kwiet­nia 1943 r.[21]

Historyk i nauczy­ciel Piotr Boś, autor kro­ni­ki o histo­rii Technikum Mechanicznego i Zasadniczej Szkole Zawodowej w Dębicy utrwa­lił zda­rze­nia, któ­re łączyć nale­ży z oku­pa­cyj­ną dzia­łal­no­ścią Tadeusza Tarnowskiego[22] (ur. 31.01.1924, byłe­go ucznia szko­ły, pra­cow­ni­ka fizycz­ne­go w Pustyni, a następ­nie pra­cu­ją­ce­go przy ukła­da­niu kamie­nia na dro­dze), któ­ry wraz z kole­ga­mi ławy szkol­nej, róż­ny­mi spo­so­ba­mi zdo­by­wa­li broń, któ­rą prze­cho­wy­wa­li w lesie obok strzel­ni­cy. Uczestniczył w zebra­niach któ­re „odby­wa­ły się w nie­po­koń­czo­nym dom­ku ob. Szewczyka przy ul. Leśnej w Dębicy. Wszyscy człon­ko­wie orga­ni­za­cji zosta­li zdra­dze­ni przez kole­gę szkol­ne­go Mieczysława Bochniewicza z Dębicy, któ­ry nasła­ny został przez gesta­po. Wszyscy jed­nak zdą­ży­li ujść cało przez okna, pozo­sta­wia­jąc tyl­ko wła­ści­cie­la, któ­re­go zabra­li Niemcy i w nie­ludz­ki spo­sób tor­tu­ro­wa­li. Właściciel taj­ne­go miesz­ka­nia nie wytrzy­mał tor­tur, zdra­dził miej­sca pra­cy i miej­sca zamiesz­ka­nia poszcze­gól­nych kon­spi­ra­to­rów. Hitlerowcy zabra­li wszyst­kich kon­spi­ra­to­rów i osa­dzi­li w wię­zie­niu w Dębicy. Przez trzy dniu byli trzy­ma­ni o gło­dzie, aż w nocy z 1 na 2 kwiet­nia 1943 roku prze­pro­wa­dze­ni pod eskor­tą gesta­po na cmen­tarz żydow­ski gdzie zosta­li roz­strze­la­ni”[23].

We wspo­mnia­nej kro­ni­ce jest infor­ma­cja o zastrze­le­niu Adama Tadeusza Ciurkota oraz Mieczysława Franciszka Michalika w dniu 11 kwiet­nia 1943 r. oraz pocho­wa­niu ich we wspól­nej mogi­le[24]. Informacje któ­re wzbo­ga­ci­ły naszą wie­dzę w tym zakre­sie, wyma­ga­ją spraw­dze­nia. Są ku temu istot­ne prze­słan­ki. W doku­men­tach IPN (IPN Rz 191/110) znaj­du­je się pro­to­kół prze­słu­cha­nia Wiktorii Longosz (mat­ki Bronisława, poz. 3. bio­gra­mów). Z zeznań wyni­ka, że syn został aresz­to­wa­ny w nocy 1 kwiet­nia 1943 r. Po jego aresz­to­wa­niu żoł­nie­rze uda­li się do Małej, gdzie aresz­to­wa­no rodzi­nę Wójcików. Syna roz­strze­la­no 5 kwiet­nia 1943 r. Była obec­na pod­czas eks­hu­ma­cji. W gro­bie leża­ło 11 ciał tj. syn Bronisław, sześć osób z rodzi­ny Wójcików oraz czte­rech chłop­ców z Dębicy.

Co wyni­ka z zeznań A. Stańko?

Świadek prze­słu­chi­wa­ny został 27 listo­pa­da 1986 roku w Dębicy. Przed pro­ku­ra­to­rem dele­go­wa­nym do Okręgowej Komisji Badania Zbrodni Hitlerowskich w Rzeszowie, zło­żył obszer­ne zezna­nia. Wynika z nich, że w okre­sie oku­pa­cji miesz­kał w Dębicy. Należał tak­że do orga­ni­za­cji pod­ziem­nej AK. Nie znał oso­bi­ście Mieczysława Bochniewicza. Po woj­nie przez dwa­dzie­ścia lat zbie­rał mate­ria­ły do książ­ki pt. „Gdzie Karpat pro­gi”. Opisana w niej zosta­ła dzia­łal­ność orga­ni­za­cji AK na tere­nie Dębicy.

Gromadząc mate­ria­ły do książ­ki, poznał ludzi któ­rzy opo­wie­dzie­li mu histo­rię M. Bochniewicza. Podczas prze­słu­cha­nia wymie­nił: Kazimierza Dudkiewicza, Wojciecha Wójcika, bra­ta roz­strze­la­ne­go Adama Ciurkota – któ­ry w tym cza­sie prze­by­wał w USA. O Bochniewiczu było gło­śno na tere­nie Dębicy, zwłasz­cza w sze­re­gach orga­ni­za­cji AK. Powszechnie mówio­no („wszy­scy”), że Bochniewicz jest kon­fi­den­tem gesta­po. Na sku­tek jego dono­sów ponio­sła śmierć cała rodzi­na Wójcików zamiesz­ka­ła w Małej oraz chłop­cy, ucznio­wie szko­ły mecha­nicz­nej Adam Ciurkot, Teofil Szewczyk i inni.

Świadek zeznał że na ten sam temat w cza­sie oku­pa­cji mówił mu nie­ży­ją­cy już komen­dant Obwodu AK kpt. Adam Lazarowicz. Z osób, któ­re w dniu prze­słu­cha­nia świa­dek pamię­tał, wymie­nił jesz­cze Stefana Wójcika (syna Józefa i Heleny) i Wojciecha Wójcika, któ­ry nie był człon­kiem rodzi­ny. W okre­sie oku­pa­cji ukry­wał się w gospo­dar­stwie Wójcików w Małej[25].

Informacjami ze świad­kiem dzie­lił się tak­że nie­ży­ją­cy Antoni Cwen. Był zastęp­cą komen­dan­ta Obwodu, a ponad­to zaj­mo­wał się tą spra­wą roz­strze­la­nia z ramie­nia orga­ni­za­cji. Z zeznań nie wyni­ka jakiej tre­ści usta­le­nia­mi (infor­ma­cja­mi) dzie­lił się A. Cewn. Świadek zeznał, że w pry­wat­nym archi­wum posia­da oświad­cze­nie ostat­nie­go z wymie­nio­nych roz­mów­ców. Jego treść nie zosta­ła przy­bli­żo­na. Nie uda­ło się usta­lić, gdzie aktu­al­nie znaj­du­je się wspo­mnia­ne archi­wum A. Stańko.

Rozmowy prze­pro­wa­dzo­ne z róż­ny­mi kole­ga­mi, człon­ka­mi orga­ni­za­cji AK, utwier­dzi­ły świad­ka w prze­ko­na­niu, że M. Bichniewicz był kon­fi­den­tem. Jego oso­bę pla­no­wał umie­ścić w książ­ce, więc doko­ny­wał dodat­ko­wych usta­leń na jego temat. Bliżej nie­okre­ślo­ne oso­by („oni”) fakt że był kon­fi­den­tem potwier­dzi­ły. Jednym z pierw­szych sygna­łów o tym, że Bochniewicz jest kon­fi­den­tem gesta­po, było zda­rze­nie z lip­ca 1941 roku. Ul. Rzeszowską masze­ro­wa­ła kom­pa­nia woj­ska nie­miec­kie­go z dwor­ca kole­jo­we­go z Dębicy do Pustkowa, gdyż tam odby­wa­ła się kon­cen­tra­cja wojsk nie­miec­kich. W budyn­ku szko­ły odby­wa­ły się lek­cje. Okna sali lek­cyj­nej wycho­dzi­ły na ul. Rzeszowską. Uwaga uczniów skie­ro­wa­na zosta­ła na masze­ru­ją­cych żoł­nie­rzy. Inż. Stefan Baranowski, któ­ry pro­wa­dził wów­czas lek­cje, pod­szedł tak­że do okna. Widząc nie­miec­kich żoł­nie­rzy powie­dział „idzie mię­so na arma­ty”. Jednym z uczniów tej kla­sy był Bochniewicz. W dniu następ­nym, 3 lip­ca 1941 r. inż. S. Baranowski został aresz­to­wa­ny[26]. Wtedy jesz­cze chłop­cy nie orien­to­wa­li się, że donos zło­żył M. Bochniewicz. Dopiero po fak­cie zade­nun­cjo­wa­nia kole­gów i rodzi­ny Wójcików – powią­za­no spra­wę inż. Baranowskiego z Bochniewiczem.

Z zeznań świad­ka wyni­ka, że ucznio­wie (któ­rych nazwisk nie poda­je), nale­że­li do Armii Krajowej. Świadek zastrzegł, że nie ma wie­dzy czy byli oni człon­ka­mi Szarych Szeregów. Uczniowie – człon­ko­wie AK — cho­dzi­li koło Domu Żołnierza, gdzie zatrzy­my­wa­li się nie­miec­cy żoł­nie­rze. Stały tam rów­nież samo­cho­dy w któ­rych była broń i amu­ni­cja. Ich zamia­rem było zdo­być broń i amu­ni­cję na potrze­by orga­ni­za­cji. W gru­pie mło­dzie­ży byli: Teofil Szewczyk, Adam Ciurkot, Antoni Pocica, Tadeusz Tarnawski i inni. Był rów­nież M. Bochniewicz. Raz uda­ło im się zdo­być kara­bin bez zam­ka i dwa bagne­ty. Broń ta zosta­ła zawie­zio­na fur­man­ką przez Bochniewicza, Bartkowicza i Ciurkota do wsi Mała, w celu jej prze­cho­wa­nia. Adam Ciurkot był spo­krew­nio­ny z rodzi­ną Wójcików i tam też zosta­ła ukry­ta broń. Po nocy spę­dzo­nej u Wójcików, powró­ci­li do Dębicy.

Zeznań A. Stańko ciąg dal­szy

Po kil­ku dniach Bochniewicz powie­dział do swo­ich kole­gów, że w domu żoł­nie­rza w szaf­kach znaj­du­je się broń i łatwo ją będzie zdo­być dla orga­ni­za­cji. Chłopcy uda­li się tam i zosta­li zatrzy­ma­ni przez gesta­po. Po zapro­to­ko­ło­wa­niu tego oświad­cze­nia, z zapi­su w pro­to­ko­le („pro­stu­ję”) wyni­ka, że świa­dek wyco­fu­je zezna­nie. Następnie oświad­cza: „Ja wiem tyl­ko o tym, że jeden raz poszli po broń i wte­dy nie zosta­li zatrzy­ma­ni, tyl­ko uda­li się jak wyżej zezna­wa­łem do rodzi­ny Wójcików”[27].

Według zeznań A. Stańko, po kil­ku dniach Bochniewicz sam udał się do Wójcików w Małej. Mówił, że „jest spa­lo­ny” z powo­du zda­rze­nia z bro­nią i pro­sił o prze­no­co­wa­nie go. W dniu następ­nym opu­ścił dom Wójcików. W nocy tego same­go dnia (2/3 kwiet­nia 1943- JS) gesta­po oto­czy­ło dom Wójcików i aresz­to­wa­ło rodzi­nę. Dwóm synom Antoniemu i Franciszkowi oraz prze­by­wa­ją­ce­mu u nich Wojciechowi Wójcikowi uda­ło się unik­nąć aresz­to­wa­nia. Opuścili dom, wyko­rzy­stu­jąc pod­ziem­ny pod­kop (tunel) wyko­na­ny w tym celu. Rodzina zosta­ła aresz­to­wa­na, dom i zabu­do­wa­nia gospo­dar­cze nie­miec­cy żoł­nie­rze pod­pa­li­li.

W dniu 11 kwiet­nia 1943 r., na cmen­ta­rzy żydow­skim w Dębicy roz­strze­la­ni zosta­li: mat­ka Helena Wójcik i jej mąż Józef oraz ich dzie­ci, Wiktoria, Bronisława, Stanisław, Julian Władysław Wójcik. Wśród aresz­to­wa­nych byli rów­nież: Mieczysław Michalik, Bronisława Michalik, Bronisław Longosz, Tadeusz Tarnawski, Lucjan Piotrowski, Antoni Pocica, Adam Ciurkot, Teofil Szewczyk, Mieczysław Rudziński, Kazimierz Kamiński, Andrzej Orzechowski i Zbigniew Bartkowicz. W jakich oko­licz­no­ściach nastą­pi­ły aresz­to­wa­nia i kie­dy, świa­dek nie wypo­wia­dał się. Nie został o to rów­nież zapy­ta­ny.

A. Stańko oświad­czył, że nie wie czy wów­czas (w chwi­li kra­dzie­ży kara­bi­nu bez zam­ka – JS) razem z nimi był M. Bochniewicz. „Wszyscy ci chłop­cy razem z rodzi­ną Wójcików zosta­li roz­strze­la­ni na cmen­ta­rzu żydow­skim w Dębicy w dniu 13 kwiet­nia 1943 r. Jedynie Zbigniewowi Bartkowiczowi uda­ło się w cza­sie tej egze­ku­cji zbiec”. Niezgodność daty roz­strze­la­nia (13.04.1943) oraz licz­ba osób aresz­to­wa­nych i roz­strze­la­nych, nie zna­la­zła się w zain­te­re­so­wa­niu pro­ku­ra­to­ra któ­ry prze­słu­chi­wał świad­ka. Po tej uwa­dze, moż­na przejść do przy­bli­że­nia pozo­sta­łej czę­ści zeznań.

Świadek oko­licz­no­ści uciecz­ki B. Bartkowicza nie opi­sy­wał tak szcze­gó­ło­wo i barw­nie, jak uczy­nił to Władysław Strumski[28]. W tre­ści pro­to­ko­łu zawar­ta jest infor­ma­cja, że jedy­ny świa­dek inte­re­su­ją­cych nas zda­rzeń ukry­wał się aż do wyzwo­le­nia. Po powro­cie do domu, po upły­wie oko­ło dwóch lat zmarł na gruź­li­cę[29]. Inną infor­ma­cją z któ­rą spo­tkał się świa­dek, jest taka, że po tej maso­wej egze­ku­cji, M. Bochniewicz, ubrał mun­dur Hitlerjugend i ofi­cjal­nie cho­dził w nim uli­ca­mi Dębicy. „Wiadomo było powszech­nie, że skła­da­jąc donos na swo­ich kole­gów i rodzi­nę Wójcików Bochniewicz »zasłu­żył się« u Niemców i przy­ję­li go oni w swo­je sze­re­gi”.

Cytowane stwier­dze­nie nie odno­si się do fak­tu, lecz jest to opi­nia świad­ka. Poprzedza ona inte­re­su­ją­cą infor­ma­cję, że w 1943 roku wywiad AK zdo­był listę Volsdeutschów zamiesz­ka­łych na tere­nie powia­tu dębic­kie­go i na tej liście znaj­do­wa­ło się rów­nież nazwi­sko M. Bochniewicza. Listę tę zdo­by­to ze sta­ro­stwa. Prokurator nie uznał za sto­sow­ne infor­ma­cję tę pogłę­bić. Za taką potrze­bą prze­ma­wia­ła oko­licz­ność, że tej tre­ści infor­ma­cja, nie zna­la­zła się w książ­ce A. Stańko, któ­rą wyda­na zosta­ła w 1984 r.

A. Stańko zeznał tak­że, „że egze­ku­cją na cmen­ta­rzu żydow­skim, kry­tycz­ne­go dnia kie­ro­wał Niemiec o nazwi­sku Urban. On oso­bi­ście strze­lał do aresz­to­wa­nych. Był on żan­dar­mem w stop­niu sier­żan­ta. (…) Był to zna­ny kat, dzia­ła­ją­cy na tere­nie Dębicy i ja zbie­ra­łem infor­ma­cje na temat jego oso­by. Rozstrzelał on oso­bi­ście oko­ło 1000 osób. Między inny­mi roz­strze­lał 573 Żydów przy oka­zji likwi­da­cji get­ta w Dębicy. Rozstrzelał ich na tere­nie lasu w Wolicy. Dziś znaj­du­je się tam zbio­ro­wa mogi­ła roz­strze­la­nych”. Źródła na pod­sta­wie któ­re­go usta­lił, że Urban strze­lał do aresz­to­wa­nych, świa­dek nie przy­bli­żył. Prokurator nato­miast nie docie­kał tego.

Na począt­ku lat sie­dem­dzie­sią­tych ub. wie­ku, świa­dek był prze­słu­chi­wa­ny w Rzeszowie, w śledz­twie doty­czą­cym zbrod­ni popeł­nio­nych przez żan­dar­ma Urbana. Nie wie, czy odbył się jego pro­ces. Z krót­kiej infor­ma­cji, nie wyni­ka, czy skła­da­jąc wów­czas zezna­nia, wspo­mi­nał o M. Bochniewiczu. Przesłuchanie koń­czy oświad­cze­nie świad­ka, że wię­cej infor­ma­cji nie posia­da.

Poszlaki i co dalej?

Internetowy Słownik języ­ka pol­skie­go PWN sło­wo „poszla­ka” przy­bli­ża w dwóch zna­cze­niach: w pierw­szym kie­dy mamy na myśli fakt, względ­nie prze­słan­kę prze­ma­wia­ją­cą za okre­ślo­ną inter­pre­ta­cją jakie­goś zja­wi­ska, jakiejś sytu­acji. W dru­gim odno­szą­cym się do postę­po­wa­nia kar­ne­go, wów­czas poszla­ka odno­si się do oko­licz­no­ści prze­ma­wia­ją­cej na nie­ko­rzyść oskar­żo­ne­go, nie­bę­dą­ca jed­nak bez­po­śred­nim dowo­dem jego winy[30].

W postę­po­wa­niach kar­nych kwe­stia winy za zbrod­nię lub wystę­pek, opar­ta na dowo­dach poszla­ko­wych oce­nia­na jest naj­pierw przez pro­ku­ra­to­ra, a po wnie­sie­niu aktu oskar­że­nia przez wła­ści­wy sąd. Czym jest poszla­ka i dowód poszla­ko­wy? W rozu­mie­niu potocz­nym oraz lite­ra­tu­rze przyj­mu­je się, że to taki dowód pośred­ni, któ­ry pro­wa­dzi do udo­wod­nie­nia fak­tu głów­ne­go. „Dowód poszla­ko­wy to wza­jem­ne zhar­mo­ni­zo­wa­nie poszlak, ist­nie­nie związ­ku przy­czy­no­we­go pomię­dzy poszcze­gól­ny­mi poszla­ka­mi oraz ist­nie­nie związ­ku przy­czy­no­we­go pomię­dzy poszla­ka­mi i fak­tem głów­nym, czy­li dowo­dzo­nym w pro­ce­sie”[31].

W opar­ciu o lite­ra­tu­rę, orzecz­nic­two sądo­we oraz doświad­cze­nia prak­ty­ki może­my mówić, że w pro­ce­sie poszla­ko­wym udo­wad­nia­my inne oko­licz­no­ści, a z ich praw­dzi­wo­ści wysu­wa­my wnio­sek co do praw­dzi­wo­ści oko­licz­no­ści, któ­ra mia­ła być udo­wod­nio­na. W dys­ku­sjach nauko­wych i publi­cy­stycz­nych moż­na spo­tkać opi­nie, że pro­ces poszla­ko­wy to taki, w któ­rym nie ma świad­ków naocz­nych, a głow­nie ope­ru­je się dowo­da­mi rze­czo­wy­mi (np. śla­dy, doku­men­ty)[32].

Na pod­sta­wie usta­leń A. Stańko oraz jego zeznań jako świad­ka, może­my mówić, że podej­mu­jąc pró­bę wery­fi­ka­cji przy­ję­tej wer­sji, odno­szą­cej się do oko­licz­no­ści kra­dzie­ży bro­ni, nie dys­po­nu­je­my (jak na razie) rela­cja­mi bez­po­śred­nich świad­ków inte­re­su­ją­cych nas zda­rzeń. Brak jest rów­nież dowo­dów rze­czo­wych. „O zgod­no­ści usta­leń z rze­czy­wi­stym prze­bie­giem zda­rze­nia nie świad­czy więc sama wie­lość poszlak, ale logicz­nie powią­za­nie cało­kształ­tu tych poszlak wyklu­cza­ją­ce real­nie inne wer­sje zda­rze­nia”[33].

Istnienia innych wer­sji prze­bie­gu zda­rzeń nie moż­na wyklu­czyć. Idąc śla­da­mi zbrod­ni nale­ży poszu­ki­wać innych źró­deł i oce­niać ich przy­dat­ność do rekon­struk­cji inte­re­su­ją­cych nas zda­rzeń. Uwidacznia się potrze­ba wyko­rzy­sta­nia infor­ma­cji osób, któ­re były bez­po­śred­ni­mi świad­ka­mi zda­rzeń. Należy brać pod uwa­gę mate­ria­ły zgro­ma­dzo­ne w zaso­bach IPN oraz infor­ma­cje zawar­te w tych doku­men­tach. Wynika z nich, że już w grud­niu 1944 r. Powiatowy Urząd Bezpieczeństwa Publicznego w Ropczycach był zain­te­re­so­wa­ny Mieczysławem oraz jego mat­ką Teofilą Bochniewicz. Z prze­słu­cha­nia T. Bochniewicz zacho­wał się pro­to­kół. W śledz­twie pro­wa­dzo­nym w 1946 r., przed­mio­tem zain­te­re­so­wa­nia Głównej Komisji Badania Zbrodni Niemieckiej w Polsce Okręg rze­szow­ski były aresz­to­wa­nia i roz­strze­la­nia lud­no­ści pol­skiej gro­ma­dy Brzeziny pow. Dębica. W ramach tego śledz­twa prze­słu­chi­wa­na była Wiktoria Longosz, mat­ka Bronisława.

Z czyn­no­ści ope­ra­cyj­nych Powiatowego Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego w Dębicy, podej­mo­wa­nych w latach 1953–1964 zacho­wa­ły się doku­men­ty (IPN-Rz- 070/202), któ­re zawie­ra­ją infor­ma­cje przy­dat­ne dla podej­mo­wa­nej przez nas pró­by rekon­struk­cji zda­rzeń. Mogą być przy­dat­ne tak­że przy wery­fi­ka­cji infor­ma­cji, któ­re przy­ję­te zosta­ły jako odpo­wia­da­ją­ce praw­dzie, bądź takich któ­re uzna­no na nie­wia­ry­god­ne bądź nie­istot­ne.

Okręgowa Komisja Badania Zbrodni Hitlerowskich w Rzeszowie pro­wa­dzi­ła śledz­twa Ds.2/69 oraz S. 1/81. Postępowania przed­mio­to­wo zwią­za­ne były z tra­gicz­ny­mi wyda­rze­nia­mi, zakoń­czo­ny­mi pozba­wie­niem życia kil­ku­na­stu osób. W dru­gim ze śledztw (S.1/81) poja­wi­ło się nazwi­sko Mieczysława Bochniewicza, bez bliż­sze­go jego udzia­łu w zbrod­ni. Z urzę­do­we­go pisma wyni­ka, że w śledz­twie Ds.2/69 prze­słu­cha­ny został Jakub Pocica, któ­ry podał oko­licz­no­ści śmier­ci syna Antoniego.

Wymienione źró­dła nale­ży wyko­rzy­stać jak rów­nież treść zeznań świad­ków prze­słu­cha­nych w śledz­twie Kpp 5/86, jeże­li chce­my doko­ny­wać popraw­nych usta­leń oraz zobiek­ty­wi­zo­wa­nych ocen. Wersja pro­wo­ka­cji przy­ję­ta na pod­sta­wie usta­leń A. Stanko, nie wyeli­mi­no­wa­ło wer­sji W. Strumskiego, któ­ry pisał o zatrzy­ma­niu człon­ków gru­py bojo­wej na gorą­cym uczyn­ku kra­dzie­ży. Jednocześnie oko­licz­no­ści kra­dzie­ży opi­sa­ne przez A. Stańko, nie są prze­ko­ny­wu­ją­ce na tyle, żeby nie brać pod uwa­gę ustalń doko­na­nych przez Piotra Bosia. Z tre­ści kro­ni­ki wyni­ka, że wer­sja iż nie­miec­ka pro­wo­ka­cja mia­ła miej­sce w 3‑letniej Publicznej Szkole Rzemieślniczej dla Mechaników w Dębicy powin­na pod­le­gać wery­fi­ka­cji. CDN.

 

Przypisy:

[1] AK uzna­na zosta­ła za inte­gral­ną część Polskich Sił Zbrojnych dopie­ro w 1944 r.

[2] A. Zasieczny, Zdrajcy, dono­si­cie­le, kon­fi­den­ci w oku­po­wa­nej Polsce 1939–1945, BELLONA, Warszawa 2016, s.30, tak­że E. Draister, Szpieg Stalina, przeł. J. Kabat, AMF, Warszawa 2014; P. Kołakowski, A. Krzak, Sprawa majo­ra Jerzego Sosnowskiego, Demarat, Warszawa 2015, oraz wie­dza auto­ra ugrun­to­wa­na prak­ty­ką.

[3] T. A. Zasieczny, Zdrajcy…, wyd. cyt., s. 30.

[4] A. Stańko, Gdzie Karpat pro­gi..,wyd. cyt., s. 78–79.

[5] Tamże, s. 79.

[6] Więcej na ten temat, zob. wspo­mnie­nia Władysława Dzierży [w:] Monografia dębic­kie­go „Mechanika”, ZSZ nr 1, Dębica 2009, s. 251–252.

[7] Celem tej pra­cy – pisze we wstę­pie – jest moż­li­wie wier­ne odtwo­rze­nie prze­bie­gu zda­rzeń histo­rycz­nych, doty­czą­cych Armii Krajowej w powie­cie dębic­kim w okre­sie oku­pa­cji nie­miec­kiej. Zob. A. Stańko, Gdzie Karpat pro­gi… Armia Krajowa w powie­cie dębic­kim, Inst. Wyd. Pax, Warszawa 1984, s. 5.

[8] Gabriel Brzęk pisze, że A. Towarnicki został aresz­to­wa­ny w 1940 roku „za spra­wą kon­fi­den­ta Szmaciarza”. Piotra Klamuta wska­zał tak­że. Autor nie poda­je źró­dła, na pod­sta­wie któ­re­go doko­nał takich usta­leń. Zob. G. Brzęk, Tajna oświa­ta cywil­na i woj­sko­wa w Rzeszowskiem i Dębickiem w mro­kach hitle­row­skiej oku­pa­cji, TN w Rzeszowie, Rzeszów 1988, s. 52.

[9][9] Nie jest to ści­sła infor­ma­cja. Na ten temat pozna­my nie­ba­wem rela­cję W. Wójcika. Jest on jed­nym z bez­po­śred­nich świad­ków aresz­to­wa­nia rodzi­ny Wójcików z Małej w nocy 2/3 kwiet­nia 1943 r.

[10] A. Stańko, Gdzie Karpat pro­gi..,wyd. cyt., s. 12–13.

[11] Tamże, s. 14–15.

[12] Tamże, s. 17–18.

[13] Tamże, s. 18.

[14] Tamże, s. 37. Dalsze infor­ma­cje z tego same­go źró­dła, o ile z tre­ści nie będzie wyni­ka­ło ina­czej.

[15] Tamże, s. 124.

[16] A. Stańko, Gdzie Karpat pro­gi… Armia Krajowa w powie­cie dębic­kim, wyd. II., Inst. Wyd. Pax, Warszawa 1990, s. 125.

[17] Tamże, s. 124.

[18] S. Ożóg, Niepoprawiona kla­sów­ka, [w:] 80 lecie Zespołu Szkół Ekonomicznych im. Janusza Korczaka w Dębicy (1936–2026), red. G. Auguścik, ZSE w Dębicy, Dębica 2016, s. 137.

[19] Tamże, s. 95.

[20] Także, s. 315.

[21] Pochowani- Dębica – mogi­ła zbio­ro­wa Polaków – ofiar ter­ro­ru https://mpn.rzeszow.uw.gov.pl/?post_type=buried&buried_resting_place=debica-mogila-zbiorowa-polakow-ofiar-terroru&p=10000&s, dostęp 2.06.2025.

[22] Prawdopodobnie cho­dzi o Tadeusza Tarnawskiego.

[23] P. Boś, Kronika Technikum Mechanicznego i Zasadniczej Szkoły Zawodowej w Dębicy, ręko­pis, skan w zbio­rach autor, s. 64–65.

[24] Tamże, s. 65–66.

[25] Okres oku­pa­cji, dzia­łal­ność w AK oraz inne wspo­mnie­nia oso­bi­ste W. Wójcik opi­sał w książ­ce pt. Zapach dymu wyd. w 1992 r. Do nie­któ­rych zda­rzeń w niej opi­sa­nych nastą­pi nawią­za­nie w innym miej­scu publi­ka­cji.

[26] W książ­ce pt. Monografia dębic­kie­go »Mechanika«, (2009) auto­rzy doko­na­li nie­co innych usta­leń. Inż. Józef Stefan Baranowski – nauczy­ciel mate­ma­ty­ki, fizy­ki, rysun­ku, w miej­scu publicz­nym powie­dział, że: „Niemcy zosta­ną zmiaż­dże­ni przez Armię Radziecką”. Został aresz­to­wa­ny 17.04.1941 r. i zamor­do­wa­ny pod koniec grud­nia tego same­go roku w Oświęcimiu. Zob. Monografia dębic­kie­go „Mechanika”, pr. zb., ZSZ nr 1 w Dębicy, Dębica 2009, s.26. Miesiąc aresz­to­wa­nia (17.04.1941) praw­do­po­dob­nie jest błęd­nie poda­ny. Piotr Boś, na któ­re­go kro­ni­kę powo­łu­ją się auto­rzy mono­gra­fii, pisze (s.58–59) że inż. Józef Stefan Baranowski ur. 22.08.1898 r., jako wykła­dow­ca w szko­le pra­co­wał od 1.11.1939 r. do 17.07.1941 r. tj. do cza­su aresz­to­wa­nia. Przytoczona wypo­wiedź „Niemcy … itd.” mia­ła mieć miej­sce pod­czas lek­cji.

[27] Cytowane zda­nie oraz następ­ne uję­te w cudzy­słów pocho­dzą z pro­to­ko­łu prze­słu­cha­nia świad­ka A. Stańko w śledz­twie sygn. akt Kpp 5/86.

[28] W. Strumski, Zdrada, prze­druk w art. „Po śla­dach zbrod­ni. Zdrada”, https://zeszytydebickie.pl/aktualnosci/ (26.04.2025). W tej czę­ści zeznań moż­na tak­że mówić o bra­ku zain­te­re­so­wa­nia prze­słu­chu­ją­ce­go pro­ku­ra­to­ra, oko­licz­no­ścia­mi uciecz­ki, usta­lo­ny­mi przez świad­ka, względ­nie bra­kiem zain­te­re­so­wa­nia świad­ka tymi oko­licz­no­ścia­mi.

[29] Informację o cho­ro­bie Z. Bartkowicza zawie­ra pro­to­kół z posie­dze­nia Komisji Klasowej, klas III‑A i III‑B odby­te­go w dniu 14 lip­ca 1942 r. (3‑letniej Publicznej Szkoły Rzemieślniczej dla Mechaników w Dębicy) Z jego tre­ścią zapo­znał się autor w toku pro­wa­dzo­nych badań. Z pro­to­ko­łu wyni­ka m.in. że z kla­sy III‑A, Zb. Bartkowicz nie był kla­sy­fi­ko­wa­ny z powo­du cho­ro­by.

[30] https://sjp.pwn.pl/sjp/poszlaka;2506061.html, dostęp 27.05.2025 r.

[31] E. Gruza, M. Goc, J. Moszczyński, Kryminalistyka czy­li o współ­cze­snych meto­dach dowo­dze­nia. Zagadnienia praw­ne, Wolters Kluwer, Warszawa 2020, s. 89.

[32] Tamże.

[33] T. Grzegorczyk, J. Tylman, Polskie postę­po­wa­nie kar­ne, Wyd. Praw. LexisNexis, Warszawa 2005, s. 421.