Jan Swół
Główna Komisja Badania Zbrodni Hitlerowskich w Polsce Instytut Pamięci Narodowej Okręgowa Komisja w Rzeszowie pod sygn. akt Kpp 5/86 prowadziła śledztwo o zbrodnie wojenne popełnione w okresie okupacji w Dębicy. Zawiadomienie do Prokuratury Wojewódzkiej w Tarnowie, skierował Zarząd Wojewódzki ZBOWID w maju 1985 r. Z jego treści wynikało, że w okresie okupacji mieszkaniec Dębicy, Mieczysław Bochniewicz dopuścił się przestępstw opisanych w dekrecie z dnia 31 sierpnia 1944 r. Wśród dokumentów uzasadniających podejrzenie popełnienie przestępstwa przez niego, był m.in. artykuł pt. „Zdrada”. Jego autorem był Władysław Strumski[1]. W dniu 27 października 1986 r. został przesłuchany w charakterze świadka na tę okoliczność.
Kilka zdań o dekrecie
To akt prawny powszechnie obowiązującego wówczas prawa. Tryb wydawania dekretów z mocą ustawy, określała ustawa z 3 stycznia 1945 r.(Dz. U. R.P. z 1945, nr 1, poz. 1). Minister Sprawiedliwości w obwieszczeniu z dnia 1 grudnia 1946 roku zamieścił tekst jednolity dekretu z dnia 31 sierpnia 1944 r. o wymiarze kary dla faszystowsko-hitlerowskich zbrodniarzy winnych zabójstw i znęcania się nad ludnością cywilną i jeńcami oraz dla zdrajców Narodu Polskiego (t.j. Dz. U. z 1946, nr 69, poz.377). Uchylony już dekret składał się z 13 artykułów, których nie zachodzi potrzeba omawiać. Przytoczony zostanie jedynie art. 1., gdyż ze wstępnych ustaleń kompetentnych organów ścigania wynikało, że Mieczysław Bochniewicz był Polakiem, współpracującym z Niemcami. „Art. 1. Kto, idąc na rękę władzy państwa niemieckiego lub z nim sprzymierzonego: 1. brał udział w dokonywaniu zabójstw osób wśród ludności cywilnej albo osób wojskowych lub jeńców wojennych, 2. przez wskazanie lub ujęcie działał na szkodę osób ze względów politycznych, narodowościowych, wyznaniowych lub rasowych poszukiwanych lub prześladowanych przez władze, podlega karze śmierci”. Przepis ten obejmuje różna zachowania. W sytuacji udowodnienia popełnienia chociażby jednego z nich (sprawstwa) osoba taka podlegała karze. Przepisy dekretu obejmowały czyny popełnione w czasie od 1 września 1939 r. do 9 maja 1945 r. (art.9).
Budynek PTG Sokół w Dębicy ok. 1913 r. Rys. Piotr Kanarek
Jakie zeznania złożył świadek?
Pytanie może budzić ciekawość, zwłaszcza u tych osób, które zapoznały się z treścią artykułu (Po śladach zbrodni. Zdrada).W końcowej jego części, autor podzielił się wątpliwościami, stawiając następujące pytania: Na ile przebieg zdarzeń i przeżyć ich uczestników, opisanych przez W. Strumskigo odpowiada prawdzie? Inaczej mówiąc co jest prawdą, a co literacką fikcją?
W. Strumski pouczony o odpowiedzialności karnej złożył zeznania z którego wynika, że od września 1943 r. mieszkał w Dębicy. Należał do organizacji podziemnej Armia Krajowa. Jest literatem. Z tego tytułu publikuje artykuły obejmujące wydarzenia w Dębicy i okolic z okresu drugiej wojny światowej. Na temat M. Bochniewicza bezpośrednich wiadomości nie posiadał. Potwierdził, że jest autorem artykułu, który ukazał się w lokalnej gazecie pt. „Zdrada”. Informacje które wykorzystał w artykule przekazał mu Adam Lazarowicza — komendant Obwodu Armii Krajowej na powiat Dębica. Drugim źródłem był Antoni Cwen — zastępca komendanta. Informacje uzyskał także od innych rozmówców. Jeden z nich (Tadeusz Kubica) wymieniony został z imienia i nazwiska.
Z wypowiedzi A. Lazarowicza wynikało, że „była prowokacja w Dębicy na skutek której aresztowano uczniów szkoły mechanicznej oraz rodzinę Wójcików z Małej”[2]. W jego mieszkaniu ukrywał się Franciszek Wójcik, jeden z trzech synów Józefa Wójcika, którzy uniknęli śmierci, dzięki szczęśliwemu zbiegowi okoliczności. W nocy 2/3 kwietnia 1943 r. dwóch z nich uciekło z domu podziemnym wyjściem. W. Strumski w dniu przesłuchania, nie pamiętał czy A. Lazarowicz przekazując mu informację o prowokacji, wymienił jako prowokatora M. Bochniewicza.
Z zeznań wynika, że świadek utrzymywał ścisłe kontakty z A. Cwenem. Często rozmawiał z nim o zdarzeniach z okresu okupacji. Było to już po wojnie. Cwen, z własnej inicjatyw, („prawie przy każdej rozmowie”), wracał do sprawy Bochniewicza, mówiąc, że powinien ponieść odpowiedzialność karną za swój czyn. Twierdził, że M. Bochniewicz był konfidentem. Wydał na śmierć swoich kolegów oraz rodzinę Wójcików z Małej. Świadek nie dopytywał, z jakiego źródła A. Cwen ma takie informacje. Rozmówca należał do dowództwa AK, które posiadało własny wywiad. Z tego względu większość konfidentów, działających na terenie powiatu dębickiego, dowództwu była znana. Sąd organizacji AK wydawał wyroki na takie osoby. W sytuacji podejrzeń o kolaborację z okupantem, sprawdzeń dokonywały osoby zajmujące się wywiadem. W sprawie Bochniewicza było inaczej — powiedział świadek. „Bochniewicz po egzekucji ubrał mundur Hitlerjugend i oficjalnie chodził w nim po ulicach Dębicy. Był więc – jak to się wtedy określało — »spalony«- jako konfident i wszyscy mieszkańcy Dębicy wiedzieli o tym, że Mieczysław Bochniewicz jest konfidentem”. Wynika z tego, że sam się ujawnił. Kiedy bądź w jakich okolicznościach M. Bochniewicz opuścił Dębicę? Świadek wiadomości nie posiadał.
Wróćmy do zeznań świadka oraz wypowiedzi osób, które wymienił z imienia i nazwiska (A. Lazarowicz, A. Cwen, T. Kubica) oraz innych, których nazwisk już nie pamiętał. „Wynikało w sposób jednoznaczny, że Bochniewicz sprowokował swoich kolegów Adama Ciurkota, Teofila Szewczyka i innych w ten sposób, że powiedział im, iż na terenie Domu Żołnierza znajduje się broń i amunicja. Gdy ci chłopcy poszli tam, to zostali aresztowani przez oddział SS. (…) Równocześnie aresztowano rodzinę Wójcików z Małej, a właściwie aresztowanie rodziny Wójcików nastąpiło w dwa dni później”. Ile osób zostało aresztowanych w następstwie prowokacji? W protokole na ten temat informacji nie ma.
Wytłuszczono fragment zeznań nie bez powodu. W artykule „Zdrada” świadek nieco inaczej opisuje przebieg zdarzeń. Nie zachodzi w tej chwili potrzeba szerszego uzasadniania powodów oraz nawiązywania do tego wątku. Autor uważa jednak za niezbędne, zwrócenie uwagi na ten fragment zeznań. W. Strumski ponadto zeznał, że T. Kubica przekazał mu informację o udziale M. Bochniewicza w przesłuchaniach „po stronie niemieckiej” – czyli po aresztowaniach dokonanych przez Niemców. T. Kubicy informacje te miał przekazać z kolei Z. Bartkowicz, który uniknął śmierci podejmując ucieczkę podczas egzekucji. „Był on jedynym świadkiem, że Bochniewicz brał udział w przesłuchaniu aresztowanych po stronie niemieckiej”.
W końcowej części zeznania, świadek odwołuje się do swojego przekonania opartego na informacjach osób, podczas przeprowadzonych rozmów. Dodaje swoje argumenty tj. okoliczność, że M. Bochniewicz jako jedyny z grupy uczniów szkoły mechanicznej, z którymi był związany organizacyjnie – nie został aresztowany. Drugi to ucieczka M. Bochniewicza z Dębicy przed wyzwoleniem. Innych informacji w zeznaniu brak. Z jakiego źródła wykorzystywał pozostałe informacje które znalazły się w jego artykule?
Budynek Sokoła od strony południowej oraz część parku. Na podstawie fot. z 1935 r. wyk. Piotr Kanarek
Kryminalistyka dla laików
Kryminalistyka jako nauka ma praktyczne zastosowanie. Mając w pamięci artykuł W. Strumskiego (Zdrada) oraz informacje wynikające z jego zeznań, autor dopatruje się kryminalistycznych błędów popełnionych podczas przesłuchania. W oparciu o analizę treści protokołu, można przytoczyć wiele argumentów, uzasadniających tezę, że podczas przesłuchania niezbyt efektywnie wiedzę kryminalistyczną wykorzystano. „By przesłuchanie dało pozytywne rezultaty, należy odpowiednio przygotować się do przeprowadzenia go. Przesłuchujący winien dokładnie zapoznać się z materiałami sprawy oraz wszelkimi okolicznościami, do których wyjaśnienia mają posłużyć zeznania przesłuchiwanego. Przesłuchujący nie przeprowadzi należycie przesłuchania, jeżeli uprzednio nie zapozna się z materiałami sprawy i nie wyjaśni chociażby w zarysie, o jakie okoliczności ma pytać świadka (…)”[3]. Tej treści wskazówki taktyczne, formułowane były od bardzo dawna. Przykładowo, do policjantów służby śledczej Policji Państwowej adresowana była wskazówka. „W czasie dochodzeń w sprawie popełnionych przestępstw stwierdzić należy: a/ co zostało popełnione (jaki czyn z jakim skutkiem i pod jaki przepis kodeksu popada), b/ gdzie to zostało popełnione, c/ kiedy to zostało popełnione, d/ czem to zostało popełnione, e/ jak to zostało popełnione, f/ dlaczego to zostało popełnione, g/ kto to popełnił”[4]. Wskazania te zachowują aktualność także obecnie.
Nie potrzeba być policjantem lub prokuratorem, żeby wykorzystując niektóre z wcześniej cytowanych pytań, podjąć próbę dokonania własnych ocen, gdyż znamy opis przebiegu kradzieży broni. Dostępne są zdjęcia budynku dębickiego Sokoła, który w okresie okupacji, Niemcy wykorzystywali dla celów wojskowych. Zdjęcia są istotnym uzupełnieniem informacji, które znamy z opisu. Zachęcam, bo warto podjąć taką próbę oceny. Za niedługo podejmiemy wspólnie próbę odtworzenia przebiegu kradzieży broni z budynku. Po niej będziemy bogatsi o inne jeszcze informacje. To pozwoli zauważyć, czego nie uwzięliśmy wcześniej w ramach własnej analizy.
Budynek Sokoła (1939–44). Widok od strony wschodniej. Źródło: Skan archiwum DZH
Kryminalistyka zawiera zasób specjalistycznej wiedzy, przydatnej do wykrywania przestępstw bądź wykroczeń a także ich sprawców. To tradycyjne rozumienie jej przydatności. Jednak współczesna kryminalistyka uważana jest za naukę kompleksową, wykorzystującą osiągnięcia niemalże wszystkich dyscyplin naukowych. Na ich podstawie wypracowuje własne, oryginalne metody dochodzenia do prawdy materialnej[5]. Dlatego wiedza kryminalistyczna sprzyja efektywności czynności kryminalistycznych, a także procesowi wykrywczemu[6]. Pod tym pojęciem rozumie się względnie określony, celowy – czyli przemyślany oraz dynamiczny system działań organów ścigania[7].
Proces taki rozpoczyna się, w chwili uzewnętrznienia przez organy ścigania reakcji na uzyskaną informację, leżącą w prawnym jego zainteresowaniu[8]. W naszej sytuacji, takim uzewnętrznionym zachowaniem było wszczęcie śledztwa przez prokuraturę, następnie podejmowanie innych czynności, stosownie do wyłaniających się potrzeb. Potrzeby te uwarunkowane są wieloma czynnikami, np. rodzajem czynności wykonawczych, jakie musiał podjąć sprawca, żeby osiągnąć określony cel. Celem członków „grupy bojowej” było zdobycie broni – inaczej jej kradzież z zamkniętego pomieszczenia.
Wykorzystując to co już wiemy z opisu W. Strumskiego, logiczne myślenie oraz doświadczenie życiowe, powiedzieć możemy, o dwóch celach. Niemców, którzy zaplanowali zasadzkę oraz członków „grupy bojowej”, którzy byli zainteresowani zdobyciem broni. To dwa różne cele, którym można przyporządkować cechę wspólną. Cel zasadniczy (aresztowaniu działaczy podziemia w następstwie prowokacji; zdobyciu broni), realizowany był poprzeć cele drugorzędne. Bez ich realizacji, zamierzony cel główny, nie mógłby dojść do skutku. Przy takim założeniu, w gronie osób realizujących cele cząstkowe, było kilku uczniów, którzy nie byli tego świadomi. To ofiary niemieckiej prowokacji które zostały rozstrzelane. W zeznaniu świadek wymienił cztery nazwiska (A. Ciurkot, T. Szewczyk, M. Bochniewicz, Z. Bartkowicz). Dwie osoby zostało rozstrzelane. W styczniu 1985 r. w opublikowanym artykule, pojawiło się aż dziewięć nazwisk (nie licząc rodziny Wójcików). Które ustalenia W. Strumskiego są poprawne i zasługują na wiarę? A może inne, dotąd nieznane są prawdziwe?
Po tej refleksyjnej części, wróćmy do procesu wykrywczego. W śledztwie przesłuchano kilkunastu świadków. Czynności wpisujące się w jego przebieg, mają swój początek oraz zakończenie. To co jest w środku, literatura kryminalistyczna nazywa niekiedy specyficznym wewnętrznym układem tego procesu[9]. Uprośćmy sprawę procesu do stwierdzenia, że w procesie wykrywczym, zawiera się to wszystko, co służy poprawnej rekonstrukcji minionego zdarzenia, tak by poszczególne elementy stanowiły logiczną i przekonywującą całość[10]. Specjalistyczna wiedza kryminalistyczna, od dziesięcioleci służy takiemu celowi.
W ocenie praktyka
Efektywność działań organów ścigania determinowana jest wieloma czynnikami. Najważniejszym czynnikiem pozostaje człowiek i jego umiejętności zawodowe oraz predyspozycje. Skupmy uwagę na wybranych etapach przebiegu procesu wykrywczego. W pierwszym etapie, mamy do czynienie z informacją niepełną. Wprawdzie prokuratura wszczęła śledztwo, lecz to dopiero początek drogi, do uzyskania wyczerpujących informacji, uwzględniających tzw. regułę siedmiu złotych pytań (Co?, gdzie?, kiedy?, w jaki sposób?, dlaczego?, jakimi środkami?, kto?). Ich ogólną przydatność wykazano wcześniej[11]. Można zatem krótko nawiązać do etapu drugiego. W literaturze przedmiotu i praktyce, przyjmuje się, że chodzi w nim o zgromadzenie, jak największej ilości, wszelkich dostępnych informacji z zakresu przedmiotem naszego zainteresowania[12]. Z uwagi na ich różnorodność (informacje operacyjne, śledcze, z policyjnych i pozapolicyjnych baz danych, innych źródeł) poddawane być muszą krytycznej analizie. Wieloaspektowa analiza, sprzyja poprawnemu wnioskowaniu. Wnioski z kolei wykorzystywane są do budowania hipotez[13]. My także podejmiemy próbę zweryfikowania jednej z nich — już niebawem.
Informacje kierunkują zawsze zainteresowanie na określone zdarzenia, względnie fragmenty wpisujące się w jego przebieg. Brak takich informacji po stronie organu procesowego, zainteresowanie takie powinien wyzwolić. To nie wymaga uzasadniania, gdyż informacja ułatwia życie człowiekowi od zarania dziejów. Analiza protokołu przesłuchania W. Strumskiego pod tym kątem, pozwala zauważyć, brak pytań skierowanych do świadka. Brakuje chociażby oświadczenia się świadka, z jakiego źródła czerpał informacje, które wykorzystał do opisu sytuacji związanej z ucieczką Z. Bartkowicza z terenu cmentarza podczas egzekucji. Kwestia ta analizowana będzie, w jednym z następnych artykułów, nawiązujących do wydarzeń w Dębicy oraz malowniczo położonej wsi Mała w roku 1943.
Z własnych doświadczeń popartych wynikami badań wynika, że często popełnianym błędem, jest (było) przedwczesne pomijanie szczątkowych informacji, bądź zachowawcze postawy wobec ich braku. Prawidłowo przebiegający proces wykrywczy takie sytuacje przewiduje. Rozwiązaniem jest m.in. tworzenie wersji kryminalistycznych cząstkowych i ogólnych[14]. Przedmiotem takich wersji mogą być:
- charakter przedmiotowy zdarzenia mogącego okazać się przestępstwem,
- przyczyny tego zdarzenia,
- przebieg zdarzenia w czasie i przestrzeni,
- spodziewane skutki zdarzenia,
- motywy i cel działania sprawcy,
- sposób powstania stwierdzonych śladów (względnie przyczyna ich braku – JS),
- ewentualne istnienie innych śladów (względnie innych źródeł informacji- JS),
- sposób działania sprawcy i jego późniejsze zachowanie,
- osoba sprawcy (sprawców),
- forma i stopień winy[15].
Wynika z powyższego przybliżenia, że „we wszystkich postępowaniach, w których istnieje potrzeba ustalania stanu faktycznego zaistniałego w przeszłości, dochodzi do tworzenia przez właściwy organ wyobrażeń czy wariantów zdarzenia na podstawie informacji dostarczanych w przewidzianej prawem formie”[16].
Problematyce wersji poświęcono stosunkowo dużo miejsca nie bez powodu. Praktycy zajmujący się ściganiem sprawców czynów zabronionych przez prawo, od bardzo dawna budowali wersje pozytywne i negatywne. Kilka informacji na ten temat, oraz o wersji nieprawdopodobnej przed zakończeniem ich przybliżania. O wersji pozytywnej mówimy wówczas, kiedy zakładamy, że tak a tak było (jest). Przyjmując wersję negatywną, zakładamy, że pewna okoliczność nie zaistniała. Taką wersję będziemy badać razem, już za chwilę.
Pojęcie wersji nieprawdopodobnej do literatury kryminalistycznej trafiło za sprawą badań prof. Kazimiery Juszki[17]. Trafnie autorka zauważyła, że już na wstępnym etapie czynności, należy przejawiać troskę, aby zachować zasadę ich wielości[18]. Odkrywczym można nazwać zapatrywanie, że niekoniecznie wersje muszą być zasadne, w świetle materiałów, którymi dysponuje organu ścigania. W badaniach zdarzeń historycznych, przyjęcie alternatywnego założenia, że mogło być inaczej (hipotezy nieprawdopodobnej), pozwala dotrzeć do nowych, nieznanych źródeł informacji. Przykładem mogą być ustalenia związane z historią istniejącego w latach 1894–1950 w Dębicy Polskiego Towarzystwa Gimnastycznego „Sokół”[19]. Kolejny przykład znajdziemy w tym artykule.
Kradzież broni pod lupą kryminalistyka
Jesteśmy w początkowej fazie analizowania okoliczności śmierci rodziny Wójcików oraz uczniów dębickich szkół. Przed nami długa i niełatwe zadanie. Od tamtych wydarzeń minęło ponad osiemdziesiąt dwa lata. Bądźmy jednak dobrej myśli. Hipoteza nieprawdopodobna[20] z roku 2022, już przyniosła korzyści. Ciągle jest aktualna. Celem rozważań w tej części, będzie próba hipnotycznego odtworzenia kradzieży, uwzględniając czynności przygotowawcze, poprzedzające tę kradzież.
Punktem wyjścia do przedmiotowej analizy jest założenie, że M. Bochniewicz współpracował z hitlerowskimi władzami okupacyjnymi. W 1943 r. miał wówczas 17–18 lat. W książce poświęconej działalności służb niemieckich na terenach okupowanych, Andrzej Zasieczny pisze, że agentów niemieckich służb bezpieczeństwa, można podzielić na trzy głównie grupy: agentów stałych, agentów zawodowych oraz agentów okazjonalnych. Agenci okazjonalni działali głownie na wsiach i w mniejszych miasteczkach[21].
M. Bochniewicza autor przyporządkował do agentów okazjonalnych. Tacy agenci wykonywali zawody wymagające stałych kontaktów z władzami okupacyjnymi. Z niewiadomych nam powodów, w informacjach którymi podzielił się W. Strumski, nie wynika że Bochniewicz pracował jako kelner w restauracji, mieszczącej się w Soldatenheimie (dalej w Sokole)[22]. Przeznaczenie budynku, prowadzi do kolejnego wniosku, że były w nim pokoje z których korzystali podróżni, zapewne także kuchnia i zaplecze kuchenne, pomieszczenia gospodarcze i magazynowe oraz personel obsługujący gości. W. Strumski napisał w artykule (Zdrada), że „Teren był im doskonale znany. Rozkład budynku nie miał tajemnic”. Mógł więc Bochniewicz taką informację posiadać. Przypuszczenie ma swoje uzasadnienie w tym, że przedstawiony jest jako ten, który dysponuje informacją, którym oknem należy wejść do środka.
Rozważmy inne założenie. Bochniewicz nie pracuje w Sokole. Opracowanie plan prowokacji przez Niemców z wykorzystaniem osoby Bochniewicza, znacząco się skomplikuje. Nie będziemy podejmować próby opracowania jego założeń. Pozostańmy przy tym ogólnym stwierdzeniu. Wówczas jedno z pierwszych nasuwających się pytań ze strony rówieśników, prawdopodobnie ukierunkowane by zostało na próbę ustalenia, skąd posiada informacje o broni?; miejscu jej przechowywania?; sposobie zabezpieczenia itp. Żeby uniknąć kierowania podejrzeń na swojego agenta przez otoczenie (jego rówieśników), osoba opracowująca taki plan, okoliczność taką musiała uwzględniać. Budowane tzw. legendy dla agenta jest skomplikowanym przedsięwzięciem. Zwrócona została na to uwaga dlatego, że osoby podejrzane o współpracę z okupantem były bojkotowane przez lokalną społeczność. Izolacja obejmowała całą rodzinę danej osoby[23].
Z artykułu W. Strumskiego, nie wynika żeby Bochniewicz był izolowany. Wręcz przeciwnie, akceptowany przez grupę rówieśniczą. Członkiem tej młodzieżowej grupy bojowej (jak określił ją W. Strumski), był m.in. Bochniewicz. Kolegom w utrzymywaniu przyjaznych relacji z nim, nie przeszkadzało, że część domu Bochniewiczów zajmowała niemiecka rodzina. Rodzice natomiast prowadzili w tym okresie kiosk, sprzedając w nim m.in. papierosy oraz tytoń[24]. Z powodu tych informacji, pisanie scenariuszy na temat niemieckiej prowokacji, odłóżmy do czasu zgromadzenia innych jeszcze informacji. Są ku temu inne przesłanki także. Nawiązywanie do nich obecnie pogłębiałoby szum informacyjny wokół tych wydarzeń.
Plan kradzieży
Kradzież broni w specyficznym miejscu oraz rygorach polityki kryminalnej prowadzonej przez władze okupanta, nie możnemu analizować wąsko, tzn. skupiając uwagę tylko na stadium realizacji zamiaru, czyli sposobu wejścia do pomieszczenia. Analizując hipotetycznie plan, opracowany przez członków „grupy bojowej”, bądź kogoś innego (przy uwzględnieniu, że zasadzka była częścią planu niemieckiej prowokacji), musimy brać pod uwagę wszystkie okoliczności, tzn. od zrodzenia się zamiaru kradzieży broni w Sokole, kończąc na czynnościach, które realizują założony cel oraz zapewniają bezkarności.
W tych ogólnie określonych ramach, podejmijmy próbę rekonstrukcji takiego planu. Uwzględnienie motywacji w aspektach psychicznych (pragnienie posiadania broni, chęć zapewnienia sobie poczucia bezpieczeństwa, instynkt samozachowawczy), a także czynności które należy podjąć, żeby ograniczyć ryzyko dekonspiracji przygotowań oraz obniżyć stopień ryzyka, przy działaniach ukierunkowanych na zdobycie broni – jest konieczne.
„Dla młodzieży dorastającej w czasie wojny i okupacji broń była cenniejsza od złota, droższa niemal od życia. Bez niej czuli się niczym, z nią dopiero żołnierzami Polski Walczącej”- napisał W. Strumski. Przytoczony cytat członka podziemnej organizacji AK, daje wyobrażenie o stopniu zdeterminowania członków grupy bojowej. Zakładając, że M. Bochniewicz pracował jako kelner, nie musiał długo przekonywać kolegów, że „bezpieczna” kradzież jest możliwa. Jakimi argumentami rozwiał ew. obawy, możemy jedynie przypuszczać. Efekt był pozytywny w tym znaczeniu, że A. Ciurkot i T. Tarnawski (w zeznaniu, T. Szewczyk) doszli do przekonania, iż wyprawa po broń zakończy się sukcesem. W jakim czasie, okolicznościach oraz na podstawie jakich argumentów „prowokatora” zamiar został podjęty — nie wiemy. Być może już podczas dyskusji, pojawił się wstępnie naszkicowany zarys takiego planu.
Powzięcie zamiaru kierunkuje działania na określony cel. Planowanie objąć musiało aspekty taktyczne i techniczne przestępstwa (tutaj kradzieży broni)[25]. Podkreślono już specyfikę miejsca, mając na uwadze umiejscowienie budynku w terenie oraz jego przeznaczenie. Plan musiał uwzględniać te dwie kwestie. My także podejmijmy próbę zrozumienia, jakie problemy z tym związane musiały zostać rozwiązane. Nie będzie to proste, będzie to wymagało wysiłku intelektualnego. Nie można wykluczyć, że popełnione zostaną błędy we wnioskowaniu. Jeżeli jednak podejmiemy taką próbę, możemy wzbogacić nasz zasób informacji. Zobaczyć problemy w szerszej optyce.
Właśnie w tym celu, autor podjął próbę odtworzenia sytuacji w terenie w okresie okupacji[26]. W oparciu szkice oraz zdjęcia, nasz zasób wiedzy o uwarunkowaniach terenowych, wzbogacił się o informacje, których w artykule W. Strumskiego nie było. Nie jest to oczywiście zarzut, gdyż – jak się wydaje – istotne dla nas informacje, nie miały znaczenia dla autora tekstu. Nowe informacje pomocne mogą się okazać przy naszych rozważaniach. Nie można wykluczyć, że w niedalekiej przyszłości także ułatwią proces dochodzenia do prawdy. Ciągle musimy mieć na uwadze wersję negatywną, o której była mowa wcześniej, czyli że określona sytuacja bądź zdarzenia nie zaistniały.
Do uwarunkowań terenowych musimy powrócić, mając także na uwadze względy taktyczne kradzieży. Chodzi o ogólną orientację, na jakie przeszkody (trudności) mogły natrafić osoby udające się krytycznej nocy, pod budynek Sokoła. Była noc i obowiązywała godzina policyjna. To już wiemy. Nie wiemy np. czy posesje znajdujące się w bezpośrednim sąsiedztwie Sokoła były ogrodzone. Przeszkodą mogły okazać się psy pilnujące obejścia. Ich szczekanie stanowić mogło zagrożenie dla podchodzących pod budynek mężczyzn. Nie jesteśmy w stanie tej luki informacyjnej uzupełnić na zadowalającym poziomie. Roboczy szkic, odtwarzający stan zabudowy w interesującym nas okresie, zawiera część z tych przydatnych informacji. W zabudowaniach graniczących bezpośrednio z terenem Sokoła mieszkał funkcjonariusz Policji Państwowej[27].
Szkic poglądowo-sytuacyjny odtworzony na podstawie informacji autora oraz dokumentacji Starostwa Powiatowego w Dębicy (GK.I.6642.I.174.2021. Wyk. Mateusz Jędrusiak
Kradzież, a właściwie nieudana jej próba, miała miejsce. Zdarzenie to prowadzi do wniosku, że przeszkody terenowe nie tworzyły stanu zagrożenia. Można postawić wniosek idący dalej, że była to sprzyjająca okoliczność do skrytego podejścia pod zachodnią stronę budynku. Od strony wschodniej była ulica Wilusza (obecnie Bojanowskiego). Po południowej jego stronie znajdował się park. W fazie realizacji kradzieży, ulicą przemieszczał się niemiecki patrol. Mimo tego, z zamiaru zdobycia broni nie zrezygnowali. W tych okolicznościach można powiedzieć, że przekonanie o doskonałości przyjętego planu, było na takim poziomie, że wcięło górę na zdroworozsądkowym myśleniem. W obiekcie przebywał personel, podróżni, w sali żołnierskiej byli konsumenci (Strumski – Zdrada).
Taktyczne i techniczne aspekty kradzieży
Teraz zajmiemy się zagadnieniami taktyczno-technicznymi. Zdjęcia budynku zawierają przydatne dla rozważań informacje. Rozmieszczenie drzwi, okien, widok schodów, to dowód że budynek był dwukondygnacyjny. Z powodów nam nieznanych, wejście z parteru do pomieszczenia, w którym znajdowała się szafa z bronią, nie było możliwe. Uznano więc, że bezpiecznym i skutecznym rozwiązaniem będzie, wejście do pomieszczenia przez okno. Nie poprzez wyłamanie kwatery okna, względnie wybicie szyby, lecz jego otwarcie. Okien było cztery. Dwa duże i dwa małe.
Rok 1934. Półkolonia w budynku dębickiego Sokoła. Widok zachodniej strony budynku. Fot. dzięki uprzejmości Zb. Szurka.
Plan musiał uwzględniać możliwość otwarcia okna przed kradzieżą. Było to możliwe jedynie od wewnątrz. Skoro przyjęte zostało założenie, że M. Bochniewicz pracował jako kelner, z uchyleniem (otwarciem) okna nie było problemu. Jeżeli uwzględnimy ponadto, że współuczestniczył w planie niemieckiej prowokacji (jako agent, konfident), można mówić, że nie zachodziła obawa przypadkowego jego zamknięcia. W innych okolicznościach, niedomknięte okno mógł zauważyć ktoś, kto po jego uchyleniu, wszedł do tego pomieszczenia. Pora roku takim spostrzeżeniom sprzyjała.
Dębica (1.05.2025).Okno skrzynkowe w niezamieszkałym budynku z początku XX wieku. Fot. autora
Pozostańmy na chwilę jeszcze przy problematyce okna (okien). Na zdjęciach widać, że są to okna skrzynkowe, stosowane w budownictwie w interesującym nas okresie. W ramie okiennej (ościeżnicy) zamontowana była ta część zawiasów, na których wisiały skrzydła okien. Widocznie na zdjęciu okno, nie jest tym, które było kiedyś wmontowane w zachodnią ścianę budynku Sokoła. Pochodzi z budynku wzniesionego na początku XX wieku. Jego konstrukcja sprawia, że skrzydła zewnętrzne otwiera się na zewnątrz, skrzydło wewnętrze do wewnątrz pomieszczenia. Element zamykający (otwierający) nieustalonego typu, umieszczony był zawsze od wewnątrz. Wiemy z opisu W. Strumskiego, że „Perełka” (M. Bochniewicz) z otwarciem okna nie miał trudności. Wniosek stąd wypływa jednoznaczny, że okno nie było zamknięte.
W ocenie autora, który wcielił się w rolę przewodnika po różnych zagadnieniach wiedzy kryminalistycznej, poważne wątpliwości nasuwają się, kiedy poddamy analizie ustalenia (informacje) W. Strumskiego. Chodzi o technikę wejścia do pomieszczenia na piętrze aż trzech osób! Nie przesądzam, czy ktoś uzna wątpliwości te za uzasadnione. W znanych autorowi źródłach[23], nikt na tę nielogiczność opisu, nie zwrócił uwagi. Na czym polega? Uzasadnienie autor zacznie od przytoczenia cytatu: „Ciurkot i Tarnawski podsadzili (?-JS) [Perełkę] i ten dosłownie w mgnieniu oka uporał się z wejściem [uporał się z oknem]. Wchodzą jeden po plecach drugiego. Po małej chwili wszyscy są w środku. Ubezpieczenia nie wystawili, bo mogłoby zwrócić uwagę jakiegoś przygodnego Niemca [przygodnego szwaba]”[28]. Teraz zachęcam do krytycznej analizy tego co zostanie napisane.
Z zamieszczonych zdjęć wynika, że wnęki okienne na piętrze, biorą swój początek na wysokości ok. 2,5 m od podłoża. Nie niżej. Z czego to wynika? Z dokonanego porównania sylwetek osób znajdujących się przy ścianie budynku oraz liczby stopni schodów, prowadzących do drzwi wejściowych na piętrze. Dla osób przyjęto wzrost ok. 175/180 cm. Stopni schodów jest co najmniej 13. Do analizy porównawczej autor przyjął, że mają co najmniej 19 cm każdy (13x19=247 cm). Rzeczywista ich wysokość mogła wynosić nawet 22 cm. Wówczas dolna część okna byłaby na wysokości ok. 2,8 m. Zdjęcia nie pozwalają ocenić, czy schody wykonane zostały z gotowych elementów, czy były betonowe (wylewane). Dla skrzydła drzwi wejściowych na parterze, autor przyjął szacunkową wysokość 180 cm. Jest to zaniżona wysokość, biorąc pod uwagę proporcje (szerokość drzwi do ich wysokości). Wielkość okien świadczyć może o kubaturze pomieszczenia oraz ich przeznaczeniu. Po przybliżeniu sposobu ustalenia parametrów, czas na konkluzję.
Trzem uczestnikom akcji, podczas której mieli zdobyć upragnioną broń, autor przyporządkował wzrost 180/190 cm. Nawet przy niższym wzroście (165 cm), wejście przez okno do pomieszczenia przez dwóch z nich, nie było problemem. W jaki sposób w pomieszczeniu znalazł się trzeci? Na to pytanie brak jest odpowiedzi. Czy przy pomocy współtowarzyszy było to możliwe? Teoretycznie tak. W analizie (na tak) należy brać pod uwagę nielogiczność postępowania. Autor dopatruje się jej w tym, że do zabrania broni z szafy (skrytki), wystarczył jedynie z nich („Perełka”). Mógł sam podawać broń osobom znajdującym się na zewnątrz. Za wariantem kradzieży z dwoma osobami w środku, przemawia czas i sprawność przeprowadzenia kradzieży. „Perełka” wyciąga broń z szafy i przekazuje koledze, on z kolei przez okno, podaje koledze przebywającemu na zewnątrz. Czas kradzieży (przebywania w miejscu zagrożonym) skraca się. Po co ten trzeci w środku? Nie podejrzewam u osób w wieku 17–18 lat brak wyobraźni w takim stopniu, jakim przypisano im, przekazując informacje W. Strumskiemu. Jedynym logicznym uzasadnieniem takiego wejścia trzech osób, może być założenie, że budynek opuszczą inną drogą niż weszli, np. drzwiami.
Zachodnia ściana budynku „Sokół” (1934–1939). Ze zbiorów Muzeum Regionalnego w Dębicy
Uwaga nasza skoncentrowana została na wejściu do pomieszczana. Plan kradzieży z pewnością nie zakładał takiego scenariusza, że zostaną zatrzymani. Jeżeli ktoś z czytających założył, że trzeci z nich został wyciągnięty na piętro (co wymagało wysiłku i czasu), to sytuację należy odwrócić. Wyjście było bardziej utrudnione, aniżeli wejście.
Czas na wątpliwości
Wybitny prawnik, kryminalistyk i nauczyciel akademicki prof. zw dr hab. Tadeusz Hanausek powiedział kiedyś (1996): „Podnoszenie wątpliwości jest źródłem poznania. To, że nie zauważamy pewnych zjawisk, absolutnie nie musi oznaczać, że zjawiska te nie występują”. To filozoficzne zapatrywanie, nie traci na aktualności także przy analizie zdarzeń, sprzed ponad osiemdziesięciu lat.
Wątpliwości nie obejmują faktu zbrodni, do której autor powrócił po latach, lecz okoliczności im towarzyszących, skutków i ich następstw oraz osób mających z tą zbrodnią związek. Jedna poważna wątpliwość, zawarta jest w konkluzji. Autor składnia się ku tezie, że opis kradzieży, łącznie z zatrzymaniem na gorącym uczynku sprawców, to literacka fikcja.
Inna wątpliwość zawiera się w pytaniu: Czy plan niemieckiej prowokacji, przewidywał (mógł przewidywać) zatrzymanie sprawców na gorącym uczynku? Od takich rozważań zacznie się kolejna część, naszej wędrówki po śladach zbrodni.
[1] Zob. J. Swół, Po śladach zbrodni. Zdrada, https://zeszytydebickie.pl/2025/04/10/po-sladach-zbrodni-zdrada/, 27.04.2025.
[2] Cytat z protokołu przesłuchania W. Strumskiego w dniu 27.10.1986 r., sygn. akt Kpp 5/86. Dokumenty z IPN Rzeszów. Dalsze cytowane fragmenty także pochodzić będą z tego samego źródła.
[3] B. Lewenberg, L. Schaff, Kryminalistyka na podstawie B.M. Szawera, A.I. Winberga, KGMO, Warszawa 1949, s.302.
[4] Skrypt do użytku wewnętrznego Normalnej Szkoły Fachowej dla posterunkowych w Mostach Wielkich, cz. Służba śledcza, s. 1, ksero w posiadaniu autora.
[5] E. Gruza, M. Goc, J. Moszczyński, Kryminalistyka czyli o współczesnych metodach dowodzenia przestępstw, Wolters Kluwer, Warszawa 2020, s. 24.
[6] Proces wykrywczy obejmuje osoby i zdarzenia. Przedmiotem wykrywania są także skutki określonych zdarzeń, miejsca lub rzeczy mające związek ze zdarzeniem lub osobami, związki zachodzące między określonymi zdarzeniami lub osobami albo odwrotnie.
[7] Graficzny schemat procesu wykrywczego wraz z opisem, zob. T. Hanausek, Zarys kryminalistycznej teorii wykrywania, cz.2, Warszawa 1987, s. 108–127
[8] J. Swół, Policja-bezpieczeństwo- polityka – propaganda. Kilka odniesień do mierników efektywności policyjnych działań, [w:] Praktyka walki informacyjnej. Wprowadzenie do problematyki, red. K. Kraj, J. Sikorski, A. Skwarski, Ak. im. Jakuba z Paradyża, Gorzów Wielkopolski, 2023, s. 231.
[9] S. Kozdrowski, Kryminalistyka. Wybrane zagadnienia, NWSP, Białystok, 2015, s. 38.
[10] B. Hołyst, Kryminalistyka, PWN Warszawa 1975, s.171
[11] J. Swół, Po śladach zbrodni. Z Dębicy do Małej koło Ropczyc, https://zeszytydebickie.pl/2025/03/27/po-sladach-zbrodni-z-debicy-do-malej-kolo-ropczyc/, 28.04.2025.
[12] S. Kozdrowski, Kryminalistyka…, wyd. cyt., s. 39.
[13] Analiza informacji w służbach policyjnych i specjalnych, red. J. Konieczny, Wyd. C.H. Beck, Warszawa 2012, s.145,
[14] Wersje kryminalistyczne (operacyjne, śledcze, jurysdykcyjne) są to alternatywne hipotezy, oparte na posiadanych materiałach sprawy. Są to częściowo uzasadnione, alternatywne domniemania na temat zdarzenia, jego przyczyn i następstw, wymagające zweryfikowania. Zob. M. Kulicki, Kryminalistyka. Zagadnienia wybrane, UMK, Toruń 1988, s. 86.
[15] Tamże, s. 87.
[16] P. Girdwoyn, Wersje kryminalistyczne. O wykrywaniu przestępstw, Wyd. Praw. PWN, Warszawa 2001, s. 48.
[17] K. Juszka, Wersja nieprawdopodobna,[w:] Nauka wobec przestępczości. Księga ku czci Profesora Tadeusz Hnauska, red. J. Błachut, M. Szewczyk, J. Wójcikiewicz, Wyd. IES, Kraków 2001.
[18] K. Juszka, Wersja kryminalistyczna, Kantor Wyd. Zakamycze, Kraków 1997, s.66.
[19] J. Swół, Sokolim szlakiem, Dębica 2022, (e‑book) https://zeszytydebickie.pl/biblioteczka/?numerStrony=2, 29.04.20225.
[20] J. Swół, K. Zalewski, Powrót do zbrodni, Rocznik Muzeum Regionalnego 202, T. VI, Dębica 2022, s. 78.
[21] A. Zasieczny, Zdrajcy, donosiciele i konfidenci w okupowanej Polsce 1939–1945, Bellona, Warszawa 2016, s. 54.
[22] Z ustaleń własnych tak wynika. Jest to jednoźródłowa informacja, która wymaga zweryfikowania.
[23] A. Zasieczny, Zdrajcy…, wyd. cyt., s.55.
[24] Informacja jednoźródłowa. Wymaga potwierdzenia.
[25] B. Hołyst, Kryminalistyka, wyd. cyt., s. 53.
[26] J. Swół, Po śladach zbrodni. Zdrada, źr. cyt.
[27] Informacja jednoźródłowa. Wymaga potwierdzenia, czy tenże policjant służył w policji granatowej w Generalnym Gubernatorstwie w Dębicy lub na terenie powiatu.
[28] Cytat pochodzi z art. „Zdrada”. W nawiasach kwadratowych są zmiany dokonane przez W. Strumskiego w 1997 r. w stosunku do tekstu pierwotnego (1985).
[23] Do nich nastąpi nawiązanie w innym artykule.